środa, 30 września 2015

Rozdział dziewiętnasty - „Nie wahajmy się zostać skazanymi przez los”



Uśmiechając się delikatnie pod nosem Malwina wygodniej rozsiadła się na kanapie. Co prawda wynajęte przez nią i Łukasza małe, dwupokojowe mieszkanie nie było szczytem luksusu, ale jej to w zupełności wystarczało. Najważniejsze dla niej było to, że Kadziewicz był u jej boku. Początkowo kobieta czuła się dziwnie myśląc o sobie i Łukaszu jako parze, ale z drugiej strony szybko pojęła, że nie może dłużej opierać się uczuciu, które przepełniało każdą cząstkę jej ciała i duszy. Kochała go, szczerze i prawdziwie. Być może to nie było fair w stosunku do Magdy, ale skoro siatkarz zakończył ich związek, to może to właśnie teraz był ich czas… jego i Malwiny.
Głośne pukanie do drzwi wyrwało kobietę z toku jej myśli. Zerkając na kątem oka na zegarek wiszący na ścianie ze zdziwieniem stwierdziła, że na Łukasza jeszcze za wcześnie. Oprócz jej ojca nikt inny nie wiedział, że właśnie tutaj razem z ukochanym postanowili do końca sezonu ligowego zamieszkać w tym mieszkaniu.
- Jeśli to akwizytor to mało uprzejmie zamknę mu drzwi przed samym nosem – powiedziała cicho naciskając za klamkę – Tak? – od razu spoważniała widząc w progu swoją siostrę – Magda?
Młodsza Różycka uśmiechnęła się ironicznie pod nosem.
- Dzień dobry siostrzyczko. Nie spodziewałaś się mnie tutaj? Nie trzeba było mówić ojcu gdzie uwiłaś sobie gniazdko z moim narzeczonym.
Otwierającszerzej drzwi kobieta zaprosiła niespodziewanego gościa do środka.
- Wejdź, przecież nie będziemy rozmawiać na klatce.
- Ja nie przyszłam z tobą dyskutować. – blondynka mocno zacisnęła pięści – Wiesz, gdzie właśnie teraz powinnam być? W Hiszpanii, razem z Łukaszem, to miała być nasza podróż poślubna.
- Magda…
- A wiesz dlaczego tam nie jestem? – nie zważając na nic dziewczyna dalej kontynuowała, a po jej mocno zaróżowionych policzkach zaczęły toczyć się pierwsze kropelki łez – Dlatego, że moja kochana starsza siostrzyczka po raz kolejny postanowiła zniszczyć mi życie i odebrać wszystko to co kochałam.
Dłoń Malwiny mocniej zacisnęła się na stalowej klamce.
- To nie tak…
- Nie tak?! A jak?!  No proszę powiedz mi w takim razie jak było?! Może Łukasz też cię bezczelnie podrywał, uwodził, zgwałcił, a na końcu zmusił do tego, żebyś z nim zamieszkała?! – dziewczyna zupełnie nie panowała nad swoimi emocjami, zresztą blondynka wcale jej się nie dziwiła – Ta śpiewka naprawdę zaczyna być już nudna.
- Magda, proszę cię daj mi to sobie wytłumaczyć.
- Co chcesz mi wytłumaczyć?! Jak wylądowałaś z moim narzeczonym w łóżku, tak?!
- Magda…
- Nie mam ochoty tego słuchać. Przyszłam ci tylko powiedzieć, że dla mnie nie istniejesz. Nienawidzę cię, szczerze cię nienawidzę i mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę miała tej wątpliwej przyjemności spotkania ciebie.
Młodsza z sióstr nie czekała na żadną reakcję. Odwracając się na pięcie zbiegła po schodach. Malwina nie próbowała nawet za nią biec. Magda miała całkowitą rację i kobieta nie mogła jej o nic winić. W tej sytuacji to Malwina miała swoje za uszami…
TYMCZASEM
- Mamo, nie chcę jechać do babci – powiedziała obrażonym głosem Zosia, gdy ubierała jej kurteczkę.
- Skarbie u babci będzie wujek z synkiem. Pobawisz się. A jutro całą trójką pójdziemy na super obiad, co? – próbowała przekonać córeczkę.
- Boję się.
- Nie masz czego – powiedziała Aniela, a przy małej kucnął Ivan. – Zobaczysz, że u babci i dziadka nic ci nie grozi. Wrócisz szybko do mamy i wujka.
- Ale…
- Zosia – Ivan, posadził małą na swoim kolanie. – Jutro pójdziemy na plac zabaw – obiecał dziewczynce swoją słabą polszczyzną.
- Obiecujesz? – dziewczynka skierowała na niego swoje duże, ciemne oczy.
- Obiecuję.
- Super – już bez większych protestów pozwoliła się ubrać i ujęła rękę babci. – Do jutra mamo – powiedziała z uśmiechem i wyszła.
Aniela odetchnęła  z ulgą. Rozumiała obawy swojego dziecka. Jednak nie mogła jej pozwolić na unikanie kontaktów ze światem. Musiała w końcu wyjść z bezpiecznego mieszkania i zmierzyć się ze swoimi lękami. Poczuła ciepłe dłonie Ivana na swoich biodrach. Uśmiechnęła się. Od kilku miesięcy ich życie w końcu płynęło spokojnym rytmem. Jego żona wróciła do Serbii, termin rozprawy rozwodowej został wyznaczony, więc jeszcze tylko zakończenie sezonu i będą mogli żyć tylko w trójkę. Wierzyła, że Zlejka ostatecznie zostawi go w spokoju i zrozumie, że ich związek nie ma już przyszłości i pozwoli Ivanowi na szczęśliwe życie u jej boku.
- Nie martw się o nią – wyszeptał do jej ucha i musnął wargami płatek jej ucha. – To duża dziewczynka i da sobie radę.
- Wiem, ale martwię się. Nie umiem jej pomóc pokonać strachu.
- Da radę. Daj jej jeszcze czas. Już jest lepiej. Sama widzisz, że wyszła bez problemu…
- Jak jej obiecałeś zabawę na placu zabaw – prychnęła blondynka.
- To raczej nie jest wielkie przekupstwo. Nie obiecałem jej jakiejś zabawki tylko, że spędzę z nią sporo czasu.
- Pokochała cię – zauważyła niepewnie Aniela.
- Tak sądzisz? – odwrócił ją w swoją stronę i przyjrzał się uważnie.
- Nie widzisz tego? Ivan, jesteś dla niej jak ojciec, którego nigdy nie miała, o którego trochę mnie wypytywała.
- Wiesz co? To dobrze, że nie miała ojca, bo gdyby już jakiś był to ja nie miałbym tak wspaniałej córki.
Blondynkę zamurowało. Nie wiedziała, co powiedzieć. Sądziła, że jego sugestie o adopcji  Zosi to tylko takie czcze gadanie, obietnice bez pokrycia, że chciał ją tylko jeszcze bardziej do siebie przekonać. Jej obawy nie były bez podstaw. Wiedziała, że im dalej jej związek Ivanem będzie zaawansowany tym częściej będzie pojawiał się problem jego biologicznych dzieci. Nie chciała żeby nagle odtrącił Zofię, ale jednocześnie nie mogła ukrywać faktu, że chciałaby nosić jego dziecko pod sercem. Miała nadzieję, że jakoś pogodzą te dwie sprawy, że siatkarz nie zacznie wtedy traktować jej córki jak kogoś znacznie gorszego.
Poczuła jak ujmuje jej twarz w dłonie i złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Wspięła się na palce i zaplotła dłonie na jego karku. Przeniósł ręce na jej biodra i uniósł bez problemu pozwalając by oplotła go nogami w pasie. Ich czułości przeradzały się w coraz bardziej zmysłowe i namiętne. Ich ciała pragnęły być blisko siebie, tak blisko jak jeszcze nie były. Skierował swoje kroki do sypialni, gdzie ułożył blondynkę na łóżku. Zszedł mokrymi wargami na jej szyję, a z jej ust wydobyło się ciche westchnienie. Pragnęli się wzajemnie, czuli to. Wsunęła dłonie pod jego błękitną koszulkę. Delikatnie wodziła palcami po idealnie wyrzeźbionym ciele. Uniósł ręce by ułatwić jej zdjęcie zbędnej części garderoby.  Natychmiast uniosła głowę i zaczęła składać pocałunki na jego nagich ramionach.
- Kocham cię – wyszeptał do jej ucha.
- Wiem. Kocham cię – powtórzyła za nim i pozwoliła by rozpinał kolejne guziki jej żółtej, koszulowej bluzki…  

***
Za tydzień widzimy się tutaj po raz ostatni! Pozdrawiamy! 

1 komentarz:

  1. Magda jest śmieszna, myśli, że swoje wykrzyczy i cały świat jest jej. Tak na prawdę wcale nie chce wysłuchać Malwiny, i ma w nosie jaka jest prawda... Nie wiem tylko,kto na tym bardziej traci.
    Zmieniam już całkowicie zdanie na temat Ivana, to po prostu Anioł :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń