czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział trzeci – „Ilekroć coś wygrywam, zawsze coś tracę! Zwycięstwo to przyjaciel mój i wróg.”

- Ostatni! Ostatni! – całe trybuny krzyczały tylko to jedno słowo.
Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Skra kompletnie nie istniała na boisku. Była kompletnie rozbita, siatkarze z Częstochowy mogli robić to, co chcieli podczas ataków. To oni narzucili swój rytm i swoje zasady. I chyba nikt nie spodziewał się tak dobrze grającej drużyny. Przecież jeszcze pod koniec poprzedniego sezonu wycofał się główny sponsor klubu. Nie było pewne czy znajdzie się ktoś nowy. Były problemy finansowe, a mimo to udało się pozyskać kilku zawodników światowej klasy, którzy teraz wiedli prym w zespole. To oni prowadzili drużynę spod Jasnej Góry do zwycięstwa i to nie tylko w tym spotkaniu. Na zagrywce stał właśnie Ivan. Wszyscy wiedzieli, że ten zawodnik potrafi rozstrzygać mecz swoją zagrywką. Na jego twarzy widać było skupienie. Nie docierały do niego głosy kibiców. Skupiony był tylko na postaci sędziego, który gestem ręki pozwolił wprowadzić piłkę do gry. Ivan, podrzucił ją, a następnie z całej siły uderzył. Po chwili piłka upadła tuż za libero Skry. Ostatni punkt został zdobyty, a Bełchatowianie musieli wrócić do siebie bez punktów. Kibice oszaleli. Aniela, stała z uśmiechem i przypatrywała się cieszącym zawodnikom. Co jakiś czas i do niej ktoś podchodził żeby móc ją uścisnąć. Bądź, co bądź gdyby nie ona i jej masaże oraz inne zabiegi ta drużyna nie odnosiłaby tak wielkich sukcesów. Jej wkład był niewielki, ale jednak jakąś cegiełkę dołożyła do tego całego zwycięskiego spotkania.
- MVP dzisiejszego spotkania zostaje zawodnik drużyny gospodarzy Łukasz Kadziewicz!
Mężczyzna wybiegł na boisko i odebrał statuetkę dla najlepszego zawodnika tego spotkania. Teraz przyszedł czas na krótkie wywiady i spotkania z kibicami, którzy już gromadzili się przy barierkach z nadzieją, że siatkarze podejdą do nich. Blondynka podeszła do jednej z barierek i wzięła swoją córeczkę na ręce.
- Aniela, poczekaj – zawołała ją jej mama.
- Co się stało? – spytała z uśmiechem blondynka i poprawiła włosy córeczki na głowie.
- Chodzi o to, że jutro jedziemy do Kacpra na obiad… - zaczęła pani Mielczarek.
-… a Zosia ma uczulenie na sierść kota, więc nie może tam jechać. No szkoda, ale dam sobie radę. Przyjdzie najwyżej ze mną do pracy na poranny trening – dokończyła za nią Aniela.
- Ale to nie będzie problem? Przecież Zosia wytrzymałaby pół dnia w towarzystwie kota. Jeśli to jakiś kłopot to ją weźmiemy.
- Nie. Wiesz, że Zosia potem dwa dni jeszcze ma katar, a ubrania po wizycie u wujka muszę prać dwa razy, żeby sprać sierść. Przyjdzie ze mną – powiedziała stanowczo kobieta i postawiła córkę obok siebie, a następnie poprowadziła ją na płytę boiska.
Kacper był starszym o pięć lat bratem Anieli i mieszkał kilka kilometrów od Częstochowy razem ze swoją rodziną. Blondynka nie miała pretensji do rodziców, że tego dnia nie mogą zająć się wnuczką. W końcu i tak bardzo jej pomogli, kiedy dowiedzieli się o jej ciąży. Mamie, jako nauczycielce przysługiwał urlop zdrowotny, który wtedy wykorzystała, dzięki temu Aniela mogła dalej studiować dziennie. Potem już wszyscy łącznie z bratem Anieli starali się na zmianę opiekować malutką Zosią. Teraz, gdy dziewczyna miała pracę, a Zosia mogła chodzić do przedszkola nie było już takiego problemu. Kiedy musiała jechać razem z drużyną na mecz do innego miasta wtedy dziadkowie brali do siebie swoją najstarszą wnuczkę i nią się opiekowali. Codziennie odbierali dziewczynkę przedszkola, bo jej mama w tym czasie pracowała. Dzięki temu kobieta mogła w całości poświęcić się swojej pracy.
- No chłopaki pora na pomeczowe rozciąganie się – powiedziała Aniela i klasnęła w dłonie. – Ivan jak twój bark? – spytała atakującego.
- Wszystko w porządku. Nic mnie nie boli.
- W razie, czego wiesz gdzie mnie szukać – powiedziała i zaczęła przyglądać się jak część chłopaków wykonuje jej polecenia.
Nim Aniela się zorientowała pomagała w jakimś ćwiczeniu Ivanowi, który po spotkaniu nie miał siły na nic, ale wiedział, że fizjoterapeutka wie, co robi i zależy jej tylko na ich idealnej kondycji.
- Cześć kochanie – obok mężczyzny pojawiła się średniego wzrostu brunetka o kręconych włosach.
- Zeljka, prosiłem żebyś poczekała za barierkami – powiedział mężczyzna i pocałował żonę w policzek.
- Każda kobieta siatkarza wchodzi na boisko, więc czemu ja nie mogę?
- A czy ty musisz być każdą? Jesteś jedyna i niepowtarzalna. Zaraz bym do ciebie przyszedł tylko skończyłbym rozciąganie – wytłumaczył atakujący.
- Oj, przestań już się złościć. Może przedstawisz mnie tej miłej pani? – spytała Zeljka i zmierzyła Anielę od góry do dołu.
- Aniela to moja żona Zeljka. Zeljka to Aniela nasza fizjoterapeutka, a ta dziewczynka, którą trzyma za rękę to Zosia jej córeczka – powiedział Ivan znudzony tym, że jego żona robi mu kolejną scenę zazdrości i to przy kolegach z drużyny.
Pani Miljković uśmiechnęła się do kobiety i uścisnęła dłoń blondynki, a jej córeczce potargała włosy, co spotkało się z ogromnym oburzeniem Zofii i spojrzeniem, które oznaczało, że panna Mielczarek nie życzy sobie takiego traktowania swoich cudownych loków. Aniela, uśmiechnęła się, a następnie odeszła od pary i skierowała się w stronę Dawida Murka, który ją wołał.   
TYMCZASEM
Łukasz, po pomeczowym rozciąganiu i odhaczeniu się u trenera, czym prędzej udał się do mieszkania swojego i Magdy. Ostatnio nie chętnie do niego wracał, ale nie mógł nic na to poradzić. Od kiedy w ich życiu pojawiła się jej starsza siostra Malwina nic nie było takie samo jak kiedyś. Kadziewicz, dalej był zły na narzeczoną, że ta ukrywała przed nim tak ważny fakt, jak to, że posiada siostrę. Przecież mieli założyć rodzinę i nie powinni mieć takich tajemnic przed sobą. On otwarcie powiedział jej jak mają się sprawy w jego rodzinie, że z Moniką swoją siostrą się nie zawsze dogaduje, że mama naciska go na szybki ślub, a ojciec jak zwykle idzie łowić ryby w niedziele nie zależnie od pogody. A ona i jej rodzice tak po prostu zapomnieli o swoim dziecku. Co prawda tata Magdy często chciał porozmawiać z Łukaszem na jakiś ważny temat dotyczący ich rodziny, ale zawsze ktoś im przeszkadzał. Albo jego narzeczona albo przyszła teściowa. Teraz zrozumiał, co chciał mu przekazać mężczyzna. Chciał mu po prostu powiedzieć o swojej drugiej córce, która wyjechała do Brukseli i nikt nie interesował się jej losem. Tego dnia do ich mieszkania mieli właśnie przyjść rodzice Magdy i Malwiny. Nie wiedział czy to dobry pomysł, ale postanowił nie sprzeciwiać się temu i dokładnie poobserwować, jakie relacje panują w rodzinie. Wiedział, że z Magdą będą musieli grać, że miedzy nimi wszystko jest dobrze i porządku, a przyjazd jej siostry niczego nie zepsuł, ale postanowił to przecierpieć. Nie zamierzał żenić się z kobieta, która ma przed nim jakąś tajemnicę, która podzieliła jej familię, a tak bez wątpienia było w tym przypadku, ani jedna kobieta ani druga nie zamierzyły mu powiedzieć, co się stało kilka lat temu, co spowodowało, że starsza z dziewcząt wyjechała do Brukseli. Będąc przed niewielkim mieszkaniem, które wynajmował razem z narzeczoną usłyszał jakieś glosy dochodzące z kuchni. Wszedł do środka i z uśmiechem przywitał się z teściową, która razem z Magdą przygotowywała herbatę. Obie kobiety coś szeptały między sobą, a gdy tylko go zobaczyły natychmiast umilkły.
A więc i teściowa ma przede mną jakąś tajemnicę!
To wszystko przestawało mu się podobać. Mimo, że ta sytuacja trwała dopiero od kilku dni on miał już jej serdecznie dość. Nie lubił, gdy ktoś nie mówił mu prawdy, a zwłaszcza, jeśli to była osoba mu bliska, bo on przecież kochał Magdę. Chciał założyć z nią rodzinę. Chciał żeby była panią Kadziewicz. Wszedł do salonu i przywitał się z panem Stanisławem, a Malwinie rzucił krótkie, ale miłe ‘cześć’.
- Malwina, a ciebie zwolnili z pracy, że postanowiłaś wrócić do Polski? – jej mama weszła do pokoju niosąc tacę z herbatą.
- Mamo, przecież wiesz, że inaczej by nie wróciła – powiedziała Magda idąca za rodzicielką, a ton jej głosu był daleki od miłego i sympatycznego, jaki znał Łukasz.
- Sama się zwolniłam. Postanowiłam wrócić do Polski. Myślałam, że się ucieszycie – powiedziała Malwina i spojrzała na matkę.
- Oczywiście, że się cieszymy córeczko. Nawet nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniliśmy. Tyle lat cię nie widziałem. Opowiadaj, co u ciebie, bo wiesz, że Madzia wychodzi za mąż – zaczął mówić ojciec dziewcząt.
- Wie, ale nie jest zaproszona na ślub – warknęła Magdalena.
- Magda, uważam, że skoro twoja siostra wróciła i skoro już się o niej dowiedziałem, bo nikt mi nie zamierzał o niej powiedzieć to myślę, że powinna dostać zaproszenie. W końcu należy do rodziny – w obronie starszej pani Różyckiej stanął Łukasz, który nie do końca pojmował całą sytuację, w której się znalazł.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, w końcu i tak ona wszystko zepsuje – powiedziała ledwo dosłyszalnie matka dziewcząt, ale że siedziała obok Łukasz, to chłopak wszystko usłyszy.
- Mówiła coś mama? – spytał i spojrzał na kobietę, a jego wzrok pierwszy raz wyrażał niechęć do przyszłej teściowej.
- Nie, Łukaszku musiało ci się coś przesłyszeć – odpowiedziała.
Mężczyzna nie pojmował, czemu ta kobieta tak nienawidzi swojej starszej córki. Tak nienawidzi to było bardzo dobre określenie. Niechęć, którą żywiła do swojego dziecka biła od niej na kilometry. Jemu wpajano, że nie zależnie od wszystkiego i od tego, co pociecha zrobi kocha się ją bez warunkowo. Bo w końcu to jest nasze dziecko. W tej rodzinie było jednak inaczej. Widać było na pierwszy rzut oka, że istnieją dwa obozy, które się próbują zwalczyć, a w zasadzie jeden próbuje zwalczyć drugi. Matka z córką próbują zniszczyć drugą córkę, która ma oparcie tylko w ojcu, który nie wie jak się ma zachować. Było widać, że mężczyzna cieszy się z powrotu Malwiny. Wpatrywał się w nią uśmiechnięty od ucha do ucha i najchętniej wysłuchałby tego, co ma ona do powiedzenia, ale gdy tylko blondynka otwierała usta, żeby coś powiedzieć jej siostra lub matka zaczynały rozmowę na temat planów ślubnych narzeczonych. Łukasz nie czuł się komfortowo w zaistniałej sytuacji. Wydawało mu się, że nagle przestał należeć do świata młodszej Różyckiej. Nagle wydała mu się zupełnie obcą kobietą, z którą kompletnie nic go nie łączy. Przestawało mu się to wszystko podobać i najchętniej siłą wydobyłby z Magdy całą prawdę o tym, co zaszło między nią, a Malwiną. Jednak wiedział, że siłą nic nie zdziała. Musiał działać dyplomatycznie i uzbroić się w cierpliwość, której zawsze mu brakowało. 
***
No to wystartowałyśmy z nowym opowiadaniem, nowymi pomysłami i nowymi bohaterami. Mamy nadzieję, że przypadną Wam do gustu. Pozdrawiam i oddaję klawiaturę Lady Spark.

7 komentarzy:

  1. Widać, że Ivan nie ma lekko, ze swoją żoną, co bez wątpienia jest zauważalne, i się temu nie dziwię... Jednak, Serba,to chyba bardziej ciągnie w kierunku zupełnie kogoś innego... Lekko też nie ma Kadziu, chociaż może się cieszyć, że takie sprawy wychodzą przed,a nie po slubie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Współczuję że Ivan ma taką podejrzliwą żonę, coś mi podpowiada że takich scenek jak dzisiejsza, albo jeszcze ostrzejszych mogę się spodziewać częściej, Co do Łukasza on już się zniechęcił ,a rodzinka Magdy a raczej jej część czyli Magda i jej mama źle to rozgrywają,pokazują niechęć do Malwiny i to że ona jest wszystkiemu winna, tak jakby nie znały Kadzia, a przecież on nie jest z tych co da się omotać i zapewne sam przeprowadzi wnikliwe śledztwo

    OdpowiedzUsuń
  3. Cały czas zastanawia mnie dlaczego matka i siostra Malwiny tak ja traktują... mam nadzieje, ze niedługo ta sprawa sie wyjaśni, a Łukasz chyba zaczyna widzieć, ze Magda nie jest do końca taka za jaką ją uważał... czekam na kolejny:)
    [krzyk-uczuc]
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sądzę, że może Zaljka się trochę uspokoi widząc, że Aniela ma dziecko. Może sobie pomyśleć, że pewnie ma też męża i nie będzie zazdrosna. A Ivan jak widać ceni sobie pomoc Anieli :)
    Kadziu to chyba musi wziąć na spytki Malwinę albo przyszłego teścia. Wszystkie dogryzki na pewno bolą strasznie tą dziewczynę i cóż, ja bym nie wytrzymała za długo w tej rodzinie. Siatkarz poznał inne oblicze ukochanej i to niekoniecznie dobre...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zazdrość prędzej czy później potrafi zniszczyć nawet najtrwalszy związek. Dlatego niech Zeljka uważa,bo wiecznie Ivan nie będzie tego tolerował. Tym bardziej teraz kiedy na jego horyzoncie pojawiła się Aniela,która niewątpliwie przyciąga jego uwagę.
    Malwina to ma ciężki los. Ciekawe dlaczego jest tak przez wszystkich traktowana. Podejrzewam,ze największego powiernika znajdzie w Łukaszu. Czekam na następny,mam nadzieję,ze o wiele szybciej! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Podobno rodzice kochają swoje dzieci bez względu na błędy jakie popełniają!!! Tutaj mamy obraz wręcz przeciwny!! Łukasz uciekaj od tych dwóch kobiet jak najdalej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta żona Ivana to jakaś zazdrośnica! jakby wszyscy chcieli jej odebrać mężczyznę, niech się opanuje bo wkrótce biedak nie będzie miał czym oddychać. Tak go osaczyła. Aniela nie miała łatwego życia, teraz wszystko wygląda dobrze :) ma pracę którą lubi, wspaniałą córeczkę i kręcącego się przy niej Ivana- bo czuje, że między nimi coś zaczyna się rodzic;p chociaż to czysto-zawodowe sprawy póki co ;p Co do skłóconych sióstr- Łukasz czuje się jak między młotem i kowadłem, kłamstwo niszczy wszystko i powoli jego związek z Magdą niszczeje. Matka nienawidzi Malwiny zupełnie jak Magda. Super:)

    OdpowiedzUsuń