poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział piąty – „Lecz przyjdzie dzień, kiedy spełni się sen i pocieszy te dusze dwie”


Aniela zbierając swoje rzeczy zamierzała wyjść z pracy. Od kilku dni spędzała w klubie całe dnie, a to z powodu plagi kontuzji, które nawiedziły Tytan. Nie było zawodnika, który nie uskarżałby się na coś. Ze wszystkich swój sił starała im się pomóc, dlatego sporo czasu spędzała poza domem, a co za tym idzie nie za często widziała swoją córeczkę. Tego dnia jednak wszystko wydawało się wracać do normy i mogła zakończyć swoją pracę wcześniej niż przypuszczała, co było dla niej idealnym rozwiązaniem, bo chciała zabrać Zosię do figloraju. Dziewczynka miała zostać przyprowadzona do Anieli przez jej mamę. Zamknęła swój gabinet i skierowała się w stronę wyjścia, ale przy okazji udało się jej złapać trenera częstochowskiej drużyny.
- Trenerze ja już pójdę. Obiecałem córeczce, że pójdę z nią do figloraju. A i przepraszam, że w ostatnią niedziele była tutaj ze mną, ale nie miałam, co z nią zrobić.
- Aniela spokojnie. Nic się nie stało. Dzięki małej Ivan podłapał dużo nowych słów. A teraz zmykaj. Trening i tak się zakończył – powiedział Marek z uśmiechem.
- Jasne. To do widzenia – Aniela uśmiechnęła się i zapinając swój płaszcz wyszła przed budynek.
Delikatne białe płatki śniegu spadały na zimną ziemię powodując, że stopniowo pojawiała się biała warstwa pierzyny, która dodawała magii każdemu otoczeniu. Blondynka spojrzała na zegarek. Jej córeczka z babcią miały być lada chwila. Spacerując przed klubem, żeby zimno nie dało się jej we znaki czekała na swoje jedyne dziecko. W końcu usłyszała radosny krzyk dziewczynki i zauważyła, że trzylatka biegnie w jej stronę. Po chwili trzymała już Zosię w ramionach i przytulała ją mocno do siebie.
- Dziękuję mamo – powiedziała Aniela do swojej rodzicielki i uśmiechnęła się do niej.
- Nie mogła się doczekać, kiedy ją do ciebie przyprowadzę. Bawcie się dobrze – rzekła starsza kobieta i pocałowała swoją wnuczkę w policzek, a następnie skierowała swoje kroki w stronę auta, z którego wysiadła.
- Idziemy, idziemy? – Zosia jak oszalała tupała nóżkami w chodnik, co oznaczało, że bardzo się niecierpliwi.
- Tak, kochanie już idziemy.
- Ooo wujek Ivan – trzylatka natychmiast wyrwała się z objęć Anieli i pobiegła w stronę siatkarza, a po chwili już była trzymana przez niego na rękach.
- Zofia! – krzyknęła Aniela, ale z uśmiechem pokiwała głową.
Jej córeczki nic nie było w stanie zatrzymać w miejscu. Była bardzo żywiołowym dzieckiem. Przy niej należało mieć oczy dookoła głowy i tak to było za mało. Nawet dodatkowe zajęcia w przedszkolu nie były jej w stanie zmordować i sprawić żeby, chociaż przez pięć minut siedziała w spokoju. Zawsze wynajdywała sobie nowe zajęcia lub zabawy.
- Matko, co ja z tobą mam dziecko? – spytała Aniela i poprawiła czapkę na główce córki.
- Mamo, a wujek Ivan może iść z nami do figloraju?
To pytanie kompletnie zaskoczyło fizjoterapeutkę. Blondynka wiedziała, że jej córeczka uwielbia wszystkich zawodników częstochowskiej drużyny i potrafi bawić się z nimi bez przerwy, kiedy czasami zostaje przyprowadzona niej do pracy, ale teraz przesadziła. Nie mogła całymi godzinami absorbować swoją osobę siatkarzy. Przecież mieli oni swoje rodziny i życie prywatne, a to, że dziewczynka nie miała ojca nie uprawniała jej do niczego. Aniela kilka razy próbowała skontaktować z jej biologicznym ojcem, ale kompletnie mijało się to z celem, bo mężczyzna nie odbierał telefonów. Dlatego blondynka starała się być dla Zosi zarówno matką jak i ojcem, ale było to ciężkie zadanie zwłaszcza, kiedy musiała jeszcze pracować. Kobieta miała świadomość, że trochę za bardzo rozpieściła swoją córeczkę, a w zasadzie dziadkowie, którzy pozwalali jej prawie na wszystko.
- Co powiedziała twoja córka? – spytał Ivan, który jeszcze nie wszystko rozumiał po polsku.
- Nic takiego. Pytała się czy pójdziesz z nami do figloraju – Aniela sama nie wiedziała, czemu przetłumaczyła prośbę córeczki.
Kobiecie bardzo dobrze rozmawiało się z serbskim atakującym i mogła z nimi godzinami wymieniać poglądy dotyczące jakiegoś błahego tematu. Podobnie jak reszta zawodników nie przypiął jej łatki pierwszej lepszej, ale też nie naciskał żeby opowiedziała o swojej przeszłości. Akceptował ją, a to jej odpowiadało. Sama też nie nalegała żeby zwierzył się ze swojego życia prywatnego, a czuła, że ono nie jest kolorowe. Nawiązywała się między nimi nić porozumienia. Kobieta rozpoznawała jego kroki na korytarzu, a głos wydawał się najpiękniejszą melodią. Blondynka nie mogła powstrzymać swojego uśmiechu, kiedy Ivan po udanej akcji sam się cieszył.
- Ale ja chętnie z wami pójdę.
- Ivan daj spokój. Pewnie zmęczony jesteś. Zosia nie może was absorbować swoją osobą cały czas – fizjoterapeutka tłumaczyła siatkarzowi.
- Przestań. Chętnie pójdę z wami do tego figloraju. Pobawię się z małą, a potem porozmawiamy. Co ty na to? – spytał.
- Ale…
- Żadnego, ale. Idziemy – powiedział i wziął małą na barana, co spotkało się z dużym entuzjazmem dziewczynki.
… Aniela nie mogła wyjść z podziwu jak dwumetrowy mężczyzna może z takim zapałem chodzić po tych wszystkich rzeczach dla dzieci i bawi się z jej córeczką. Ona sama padła ze zmęczenia po pięciu przeszkodach, a oni praktycznie byli już przy samym końcu. Po całym pomieszczeniu było słychać donośny śmiech Zosi, kiedy tylko zauważała, że Ivan jest blisko niej. Mężczyzna miał podejście do dzieci. Aniela zastanawiała się jak dalej będzie wyglądać jej życie. Czy może w końcu uda jej się znaleźć kogoś, kto pokocha ją i oraz jej dziecko. W kontaktach z mężczyznami stawiała sprawę jasno. Od razu mówiła, że ma trzyletnie dziecko i to właśnie jego dobro jest dla niej najważniejsze. Wiedziała, że musi przede wszystkim myśleć o szczęściu Zosi, bo jeśli jej córeczce będzie działa się krzywda ona sobie tego nigdy nie daruje. Dlatego też, gdy widziała, że jakiś mężczyzna nie ma podejścia do dzieci przestawała się z nim spotykać. Czy Aniela żałowała tego romansu z żonatym mężczyzną? Jedyne, czego żałowała to tego, że była taka naiwna i uwierzyła mu, iż zostawi dla niej – naiwnej studentki – swoja rodzinę. Niczego więcej, bo gdyby żałowała to znaczy, że nie chciała Zosi i nie kochała jej, a dziewczynka była całym jej światem. Starała się nie odpływać w swoje myśli zbyt daleko, dlatego też zauważyła zmierzającego w jej stronę Ivana.
- Zmęczony? – spytała.
- Troszkę. Twoja córka ma niespożyte pokłady energii – zaśmiał się mężczyzna.
- Tak. To żywa iskierka, ale bardzo ją kocham – powiedziała kobieta z uśmiechem.
Ich rozmowę przerwało przybiegnięcie Zosi, która chciała tylko czegoś szybko się napić. Zarówno Aniela jak i Ivan w tym samym czasie sięgnęli po kubeczek z sokiem dziewczynki. Ich ręce spotkały się, a przez ich ciała przeszedł przyjemny dreszcz. Spojrzeli sobie w oczy, ale żadne z nich nie wydawało się onieśmielone zaistniało sytuacją. Wszystko wydawało się magiczne.
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Łukasz z ulgą opuścił mieszkanie, które od kilku tygodni dzielił ze swoją narzeczoną i jej siostrą. Kiedy tylko w pomieszczaniu pojawiała się Magda atmosfera stawała się nie do zniesienia. Dziewczyna nawet nie siliła się na naprawienie swoich relacji z siostrą. Po prostu otwarcie jej nienawidziła i zamierzała do tego wszystkiego nakłonić jeszcze Kadziewicza, który nie zamierzał wcale dawać się wciągać w te głupie gierki. Uważał, że to są sprawy związane między nimi i powinny to same rozwiązać, a na to się nie zanosiło, więc Łukasz z wielką przyjemnością wychodził z domu i z jeszcze większą cieszył się na przedłużające treningi. Poszukiwania pracy przez Malwinę nie szły za dobrze. Była na kilku rozmowach, ale nikt nie oddzwonił. Środkowy częstochowskiej drużyny miał tego wszystkiego po prostu dość. Tęsknił za życiem, które było przed pojawianiem się starszej siostry swojej dziewczyny, ale nie znaczyło to, że jej nie lubił. Darzył ją sympatią i chętnie spędzał z nią czas podczas nieobecności swojej narzeczonej, która coraz częściej działała mu na nerwy i najchętniej po prostu potrząsnąłby nią i kazał natychmiast przestać zachowywać się jak rozpieszczona księżniczka. Sytuacji nie poprawiały też odwiedziny jego przyszłej teściowej, która od powrotu Malwiny stała się ich częstym gościem i razem z Magdą uprzykrzały życie Malwinie. Łukaszowi serce się krajało, gdy widział blondynkę osaczoną przez dwie kobiety, które powinny być jej bliskie, a tak naprawdę były zupełnie obce. Kompletnie tego nie rozumiał. Dlatego wyszedł z inicjatywą pomocy starszej z sióstr i obiecał jej, że porozmawia z prezesem klubu na temat jakiegoś wolnego wakatu dla niej. Niczego nie obiecywał, ale Malwina cały czas mu za to dziękowała.
- Cześć Ivan – Kadziewicz przywitał się z serbskim atakującym, który również wchodził właśnie do klubu.
- Cześć, cześć. A co ty tak wcześnie? Zazwyczaj się spóźniasz – zaśmiał się Ivan i skierował swoje kroki do szatni.
- A muszę załatwić jedną sprawę u prezesa. A tak w ogóle, co ty się tak od kilku dni uśmiechasz? Z żoną się pogodziłeś?
- Powiedzmy – zaśmiał się Ivan i wszedł do szatni gdzie czekali już pozostali koledzy z drużyny.
Łukasz mijał ludzi na korytarzach i każdego z nich obdarzał szczerym uśmiechem lub miłym słowem. Może i był niegrzecznym chłopcem polskiej siatkówki i ludzie albo go kochali albo nienawidzili to jednak miał coś, że i tak wszyscy się nim interesowali. Miał przede wszystkim wielkie serce do gry – co prawda często niecierpliwiły go zbyt długie akcje, ale nie wszystko wszyscy lubią – posiadał również umiejętność szybkiego nawiązywania nowych kontaktów i przekonywania do siebie otoczenia. Taki był po prostu Łukasz Kadziewicz. Stojąc przed biurem prezesa zapukał do drzwi i po chwili wszedł do środka.
- Dzień dobry prezesie – przywitał się Łukasz, a torbę treningową postawił na podłodze.
- A co ty masz od rana taki dobry humor, co Kadziu?
- A wstałem prawą nogą – zaśmiał się środkowy.
- A co cię do mnie sprowadza?
- Nie ma prezes jakiegoś wolnego miejsca pracy? Moja przyjaciółka poszukuje pracy i tak się składa, że sprawa jest pilna. Od kilku dni chodzi i nic nie może znaleźć.
- A kim ona jest z wykształcenia?
- Przez ostatnie kilka lat zajmowała się sprawami menadżerskimi jakiejś firmie w Brukseli. Miała dość życia na obczyźnie i wróciła do kraju z dobrymi referencjami – wyjaśnił Łukasz.
- Łukasz ty masz więcej szczęścia niż rozumu, wiesz? A w zasadzie twoja przyjaciółka. Poszukuję drugiego menadżera i może ona przyjść za dwie godziny na rozmowę? – spytał prezes.
- Myślę, że tak. Zaraz do niej zadzwonię żeby jej to powiedzieć. Prezesie mam u pana dług wdzięczności – zaśmiał się środkowy i wyszedł gabinetu.
Natychmiast wyjął komórkę i książce telefonicznej wyszukał numer siostry Magdy. Nie musiał długo czekać na odebranie, ponieważ po dwóch sygnałach usłyszał głos Malwiny.
- Słucham?
- No cześć. Słuchaj rozmawiałem z prezesem i tak się cudownie składa, że załatwiłem ci rozmowę o pracę z nim za dwie godziny. Dasz radę?
- Łukasz, dzięki ci wielkie. Nie mam pojęcia jak ci się odwdzięczę. Jasne będę za dwie godziny.
- To pytaj o gabinet prezesa Pakosza ktoś cię tutaj pokieruje, a ja zmykam do szatni, bo mnie trener prześwięci za to spóźnianie – zaśmiał się Łukasz i rozłączył się. 
***
Cześć. Chyba należą się Wam przeprosiny. Znowu nawaliłam mimo, że tyle Was zawsze komentuje - dziękuję Wam za to. Jednak od kilku miesięcy jestem w jakimś zwariowanym świecie. Nigdy nie sądziłam, że wpakuje się w taką dziwną sytuację. Zawsze powtarzałam sobie pewne zasady, które uparcie w życiu łamię. To takie irytujące. Pozdrawiam, Lady Spark.

7 komentarzy:

  1. Wcale się nie dziwię Łukaszowi, że tak reaguje.. Sama pewnie nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji, jednak nie zmienia to faktu, że Malwina nie ma lekko. Nie dość, że wróciła po tak długim czasie do Polski, to jeszcze rodzina się od niej odwróciła. Jest tylko właśnie jej przyszły szwagier,który nie ocenia jej po okładce. Czyżby Ivan i Aniela mieli się coraz bardziej ku sobie ? ;> Mała Zośka jest słodka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ivan i Łukasz to jest to czego mi dziś było trzeba i tak to zostawię, nie mącąc już tego obrazu innymi siatkarzami w opowiadaniach. Ci dwaj siatkarze mają w sobie takie coś że kiedy gdzieś jest jakaś wzmianka o nich to ja mam zaraz uśmiech na twarzy. A opowiadanie z nimi dwoma to już szczyt marzeń. Ale do rzeczy. Magiczna atmosfera widzę się wytworzyła miedzy Ivanem a Anielą, wydaje mi się jednak ze nawet jeżeli ich będzie coraz bardziej ciągnąć do siebie to Aniela bedzie mieć opory przez przykre doświadczenia z przeszłości, może nawet bedzie mieć wrażenie ze historia się powtarza. Co do Łukasza, fajnie że stara sie pomóc Malwinie i że nie dał się wciągnąć w ten spiskowy duet jaki tworzy Magda i jej mama, coś mi jednak mówi że Magda zrobi mu scenę za to że załatwił prace jej siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że Ivan nadawał by się ma ojca dla Zosi. Aniela potzrebuje męskiego wsparcia, a mała ojca. Szkoda tylko, że Ivan jest żonaty.
    Łukasz bardzo by chciał żeby siostry się pogoidziły ale obawiam się, że może stac się jeszcze większą kością niezgody!

    OdpowiedzUsuń
  4. Amelia i Ivan wydaja się że do siebie idealnie pasują i mogli by być razem szczęśliwi, ale na przeszkodzie stoi żona Ivana.

    A co do Maliwny to wydaje mi się, że gdyby zrobiła coś bardzo złego to nie zależnie od tego matka powinna była ja wspierać i starać się jakoś załagodzić sytuacje po miedzy siostrami. A nie razem z młodszą córką gnębić ją i robić z jej życia piekło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj kobity! w końcu coś nowego:D tęśkniłam za tym opowiadaniem :) Ivan- jezu mam do niego słabość prawie go dotykałam:D ale no o tym tutaj:D ma swój urok facet oj ma, a jego żona...no chyba nie trafił najlepiej. Aniela nadaję z nim na tych samych falach i czują się ze sobą dobrze :) a Zosia zdobyła już jego serducho :) urocza mała :) czuję, że zazdrosna żonka będzie zła...Łukasz chcę dobrze :) i za to ma plus, tylko nie wiem czy jego wybranka będzie zazdowlona że załatwił robotę jej siostrzę, myślę, że potencjalnie wyczuje w niej zagrożenie- wiem bredze;p cudo :D

    OdpowiedzUsuń
  6. widać że Ivana i Anielę coraz bardziej ciągnie do siebie;)
    myślę że byliby świetną parą tylko szkoda że siatkarz ma już żonę...
    no ale zawsze może się rozwieść no nie;);p
    no przecież oni tak do siebie pasują a Ivan byłby idealnym tatą dla małej Zosi;)
    dobrze że Kadziewicz pomaga Malwinie, chyba tak naprawdę ona może liczyć tylko na niego...
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniela i Ivan wyraznie przypadli sobie do gustu. Tylko co na to jego żona? Podejrzewam,ze Aniela moze trochę oberwać za tę znajomość. Żal mi Malwiny.. Jak jej rodzina moze ja tak traktować? Magda chyba jeszcze nie wie,ze takim traktowaniem swojej siostry nie tylko rani swoją starsza siostre,ale też psuje swoje relacje z Łukaszem.. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń