piątek, 23 listopada 2012

Rodział ósmy - "Nigdy w pełni nie oddałam się miłości"



Mocniej zaciskając pięści na drewnianym oparciu krzesła Ivan z gorzkim uśmiechem na ustach energicznie pokręcił głową.
- Kobieto czy ty rozumiesz to, co mówisz? Pomyślałaś sobie, jakie mogą być tego konsekwencje?
- Jakie konsekwencje? – podchodząc bliżej niego kobieta położyła dłoń na jego ramieniu. – Chcę mieć z tobą dziecko Ivan, chcę żebyśmy stworzyli normalną rodzinę, żeby wszystko było tak jak być powinno.
- Nie Zeljka, ty robisz to tylko po to żeby na siłę ratować nasze małżeństwo, a nie zastanawiasz się, jaka będzie przyszłość tego dziecka. Nawet, jeśli teraz byśmy jakoś się porozumieli to wszystko kiedyś z pewnością by wróciło i jak wtedy czułoby się dziecko? Ciągłe kłótnie rodziców, krzyki, płacz, w ostateczności rozwód, a potem, co święta raz z matką raz z ojcem? Tego właśnie chcesz dla swojego dziecka?!
Za nim ich małżeństwo nie zaczęło się tak radykalnie chylić ku końcowi, oboje często rozmawiali o możliwym potomstwie. Chcieli mieć gromadkę dzieci, która byłaby dla nich całym światem. Ivan uwielbiał dzieci, czego najlepszym przykładem była sympatia do małej Zosi i chciał zostać ojcem, ale jeszcze nie teraz. On i Zeljka powoli przechodzili do przeszłości. To już nie było to samo uczucie, które łączyło ich jeszcze nie tak dawno. Kiedyś nie widzieli za sobą świata, a tymczasem teraz Ivan coraz częściej rozważał rozwód. Męczył się w tym małżeństwie. Każdego dnia walczył sam ze sobą, żeby objąć żonę, pocałować w policzek czy powiedzieć kolejne kłamstwo odnośnie swoich uczuć. Już jej nie kochał. Dawniej myślał, że Zeljka jest kobietą jego marzeń, tą jedyną i oczekiwaną, ale ostatnie miesiące pokazały jak bardzo się mylił. I jakkolwiek okrutnie by to brzmiało to jego małżeństwo z nią było największym błędem w jego życiu. Teraz oboje cierpią w tym związku. On, bo dawne uczucie przeminęło, ona, bo usilnie próbowała to wszystko ratować, chociaż doskonale wiedziała, że to nie ma najmniejszego sensu. Tu już nie było, co ratować i nawet pojawienie się ich dziecka nic by nie zmieniło.
- A czy to źle, że chcę żeby było tak jak dawniej? Żebyśmy znowu byli szczęśliwi?
- Ale dziecko nic tu nie zmieni, rozumiesz? A ja nie chciałbym, aby przeze mnie mój syn czy córka w przyszłości cierpieli. Jeśli, ktoś zdecyduje się na dziecko to obie strony muszą być tego pewne, muszą się kochać…
- A ty mnie już nie kochasz, prawda? – nie dając mu dokończyć wypowiedzi kobieta gwałtownie zabiera swoją dłoń z jego ramienia i odchodząc kilka kroków dalej opiera się plecami o blat kuchennej szafki. – Już się tobie znudziłam, tak? Pobyłeś ze mną trochę, zabawiłeś się, a teraz na pewno już szukasz sobie kolejnej naiwnej, co?!
- Co ty za głupoty wygadujesz, Zeljka ? Po prostu nam nie wyszło i nie rób ze mnie jakiegoś potwora, dobrze?
- Która będzie następna, kochanie?! – całkowicie ignorując jego prośbę kobieta uśmiechnęła się cynicznie pod nosem a w jej ciemnych tęczówkach pojawiły się pierwsze kropelki słonej cieczy. – Może ta cała pani fizjoterapeutka z waszego klubu? Przecież tak dobrze się dogadujecie, prawda? A ty, ponieważ jesteś tak wspaniałomyślny kochanie od razu chcesz zostać tatusiem dla tego jej bachora, tak?
- Nie mów tak o Zosi i nie mieszaj w to Anieli.
- O a to niby, dlaczego, czyżbym zgadła?
- To jest sprawa tylko pomiędzy nami, i chcę ci przypomnieć, że nie tylko ja sprawiłem, że nasze małżeństwo się rozpieprzyło. Ty też nie jesteś tu bez winny.
- No tak to takie typowe dla ciebie Ivan – śmiejąc się cynicznie Zeljka skrzyżowała dłonie na piersiach. – Zwal teraz wszystko na mnie, bo ty przecież jesteś niewinny. Ivan I Sprawiedliwy, dobre sobie.
- Mam dość!
Energicznie popychając krzesło, o które cały czas się opierał siatkarz miał już po dziurki w nosie oskarżeń żony. Wychodząc z pomieszczenia nawet nie uraczył jej jednym spojrzeniem. I tak właśnie kończyła się każda próba przeprowadzenia normalnej rozmowy. Oboje zaczynali krzyczeć, nawzajem siebie oskarżać, ona płakała, on wychodził z domu mocno trzaskając drzwiami. Teraz było dokładnie tak samo. Ich małżeństwa nie dało się już uratować i oboje byli tego świadomi. On musiał się uwolnić z tego toksycznego związku, musiał znów poczuć się wolny i jakkolwiek by to dziwnie brzmiało wolny czuł się jedynie w towarzystwie Anieli. Blondynka miała w sobie coś, co sprawiło, że Ivan miał ochotę cały czas przebywać w jej pobliżu. Była delikatna, subtelna, ale jednocześnie tak pewna siebie i odważna. Sama wychowywała córkę, pracowała, zajmowała się domem. Tylko nie liczni są w stanie wziąć na swoje ramiona, aż tyle, ale Aniela była inna niż wszyscy. Ona była wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju.
Niewiele się zastanawiając Serb wyjął z kieszeni spodni swój telefon i w spisie kontaktów wyszukał numer Anieli. Szybko wcisnął zieloną słuchawkę mając nadzieję, że kobieta odbierze. Długo nie musiał czekać. Już po drugim sygnale usłyszał po drugiej stronie jej głos, który sprawił, że siatkarz uspokoił się.
- Tak?
- Cześć Aniela, nie przeszkadzam?
- Nie. A coś się stało, że dzwonisz o tej porze?
- Chciałem porozmawiać i pomyślałem, że może będziesz chciała posłuchać trochę mojego zrzędzenia. Do chłopaków głupio mi dzwonić, bo zaraz powiedzą, że zachowuje się jak baba.
Słysząc jej śmiech na jego twarzy mimowolnie pojawił się delikatny uśmiech.
- Jasne, ze wysłucham. Zosia właśnie zasnęła, może wpadniesz na drinka i nawet pozwolę ci się wypłakać w swój rękaw.
- Za góra dziesięć minut jestem u ciebie…
 
TYMCZASEM
Biorąc głęboki wdech Malwina po raz kolejny przełożyła się na drugi bok. Chociaż była naprawdę zmęczona, sen jak na złość nie chciał przyjść. Szczelniej opatulając się kołdrą przymknęła powieki, jednak również i to nie przynosiło upragnionego skutku. W końcu nie wiedząc, co ma ze sobą począć wstała z łóżka i dosłownie na placach wyszła ze swojej sypialni. W domu panowała niczym niezmącona cisza, więc blondynka nie chciała zakłócać snu reszcie domowników. Cicho przechodząc do kuchni zapaliła światło i spoglądając na wnętrze pomieszczenia, aż podskoczyła ze strachu.
- Matko, Łukasz, co ty tu robisz? Wiesz jak mnie wystraszyłeś.
- Nie chciałem – uśmiechając się delikatnie w jej kierunku gestem ręki szatyn wskazał jej miejsce naprzeciw siebie. – A robie zapewne to samo, co ty. Nie mogę spać, więc przyszedłem się czegoś napić. Chcesz?
Podchodząc bliżej niego dziewczyna ochoczo sięgnęła po butelkę wody, którą wręczył jej siatkarz. Przystawiając ją do warg zaczerpnęła kilka głębokich łyków.
- Pójdziesz się już położyć czy jeszcze posiedzisz trochę?
Pytanie Kadziewicza w pewnym sensie ją zaskoczyło. Przypatrując mu się uważnie niepewnie zajęła wcześniej wskazane przez niego miejsce.
- W sumie to mogę posiedzieć, o ile oczywiście nie będę ci to przeszkadzać.
- A dlaczego miałoby mi to przeszkadzać? 
- Wiesz jakby Magda nas tu razem zobaczyła to pewnie z miejsca posądziłaby cię o zdradę.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który sprawił, że po całym ciele blondynki przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz.  Lubiła go. Jakby to dziwnie nie brzmiało Malwina uważała, że Łukasz jest zupełnie inny niż wszyscy ci faceci, których do tej pory spotykała. Każdemu zawsze chodziło tylko i wyłącznie o jedno, a tymczasem Kadziewicz umiał słuchać. Mogłaby godzinami z nim rozmawiać i jedynie podejrzenia jej młodszej siostry powstrzymywały ją przed tym.
- Niech sobie myśli, co chcę. Jeżeli rozmowę przy butelce wody traktuje, jako zdradę to, co ja mam powiedzieć o tym, co wyrabiała z Janeczkiem na imprezie? Zresztą nie ważne, nie ma, co się tym zamartwiać, nie teraz.
Dziewczyna lekko kiwnęła głową. Spoglądając na jego ciemne, roześmiane tęczówki, które z uwagą się jej przypatrywały nie mogła oprzeć się myśli o zatonięciu w ciepłym uścisku jego ramion. To nie miałoby być nic poważnego. Po prostu przyjacielski uścisk, którego teraz tak bardzo potrzebowała.
- Łukasz?
- Tak?
Sama nie była pewna czy powinna o tym wszystkim mu powiedzieć. Wersja wydarzeń, jaką kilka dni wcześniej przedstawiła mu Magda, odbiegała od rzeczywistości. Ona nigdy nie zazdrościła jej Dawida, nigdy nie planowała rujnować jej życia, ani tym bardziej strać się wskoczyć do łóżka mężczyźnie, którego kocha. To on ją skrzywdził, to on swoim zachowaniem zabrał jej rodzinę, plany, marzenia… to on ją upokorzył.
- Wiesz nietrudno było słyszeć twoją kłótnie z Magdą w tym dniu, kiedy dostałam pracę u was w klubie.
- Tak?
- Doskonale słyszałam jak Magda mówiła ci tą całą historię z Dawidem, ale to nie zupełnie tak było.
- W takim razie jak? – jego wzrok lustrował każdy jej najmniejszy ruch. – Nie chcę być wścibski, ale chociaż raz chciałbym usłyszeć prawdę. W końcu wszyscy mamy być rodziną.
Wzdychając głośno dziewczyna położyła swoje dłonie na stole, nerwowo stukając palcami o jego blat.
- Od początku nie lubiłam Dawida. Zawsze rzucał w moją stronę jakieś sprośne żarciki, niby przypadkiem dotykaj mojego kolana kiedy siedzieliśmy blisko siebie i wciąż się tak na mnie patrzył. Mówiłam o tym Magdzie, ale ta uważała, że przesadzam i jestem do niego uprzedzona. Pewnego weekendu Magda pojechała z rodzicami do dziadków, a ja zostałam sama w domu. Dawid doskonale o tym wiedział. - jej głos coraz bardziej się łamał - Przyszedł do mnie pod pretekstem pomocy w sprawie Magdy. Podobno chciał zrobić dla niej niespodziankę, a ja jako siostra powinnam najlepiej wiedzieć co jej się spodoba. - śmiejąc się nerwowo Malwina delikatnie pokręciła głową - Byłam tak naiwna, że mu uwierzyłam i wpuściłam do środka. A potem rzeczy działy się tak szybko. Jedną ręką zatkał mi usta, drugą.... - nie była w stanie dalej mówić, złe wspomnienia znów wróciły
 - Zgwałcił cię?
Wierzchem dłoni wycierając mokre ślady łez, blondynka lekko kiwnęła głową.
- Powiedziałam o tym Magdzie, ale ona mi nie uwierzyła. Wolała jego kłamstwo, niż moją prawdę. Od tamtej pory przybrałam miano tej złej, a ja tego nie wytrzymałam.  Zaraz po skończeniu studiów wyjechałam za granicę. Myślałam, że tam o tym wszystkim zapomnę, ale było jeszcze gorzej – śmiejąc się nerwowo pod nosem dziewczyna nerwowo zaczęła ‘skubać’ palcami długie rękawy swojej piżamy. – Możesz mnie uważać, za kogo chcesz Łukasz, możesz mi nie wierzyć, ale ja musiałam ci to powiedzieć. Zasługujesz na prawdę.
- Wierzę ci Malwina – jego silne dłonie zamknęły jej drobne ręce w swoim silnym uścisku. – Wiem, że nie kłamiesz…

***
Po prostu przepraszam.

5 komentarzy:

  1. Ivan męczy się w swoim małżeństwie i ono raczej jest nie do uratowania. Nawet gdyby postarali się o dziecko to wątpię żeby coś to zmieniło. Jeżeli się nie kochają, to lepiej by było aby się rozstali.
    Wiedziałam, że to co mówi Magda na temat Malwiny to kłamstwa. Tylko nie spodziewałam się, że Dawid aż posunął się do czegoś takiego. Malwina do tej pory się z tym nie uporała i nigdy się tak nie stanie. Zawsze będzie o tym pamiętać.
    A Magda wreszcie powinna przejrzeć na oczy.
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Okazuje się, że to Kadziewicz ma więcej zaufania do Malwiny,niż jej własna siostra. Tym bardziej, że mówiła Magdzie,co takiego się działo.. Wystarczyło mieć w tej sytuacji tylko trochę więcej zaufania. Przez jego brak, Malwina przeżyła tak na prawdę samotnie kilka lat...
    Żona Ivana sama prowokuje go,aby od niej odszedł. Może zabrzmi to dziwnie,ale pcha go w ramiona Anieli.. Poza tym,mam wrażenie, że oboje się męczą w swoim towarzystwie. Chyba czas,na jakieś poważne decyzje..
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  3. A za co przepraszasz, za kapitalny rozdział. Idealnie ujęty jest problem ze wiele małżeństw poprzez dziecko próbuje ratować swoje relacje, a potem dzieje sie to co powiedział Ivan, niestety jak widać już nie po drodze mu z żoną, to małżeństwo prędzej czy później się rozpadnie. Magda jest podła, nie wiem czemu w niej tyle zawiści, przecież Malwina to jej siostra, a Magda sprawia jej tyle bólu, Łukasz powinien się poważnie zastanowić czy taką właśnie żone chcę mieć

    OdpowiedzUsuń
  4. Łukasz ma więcej empatii i oleju w głowie niz Magda. Może i zakochana była ale powinna chociaż przemyśleć, ze być może siostra została skrzywdzona!
    Ivan próbuje wyrwac ze swojego małżeństwa. Oby nie skrzywdził tyk zbyt wielu osób.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę że małżeństwa Ivana nie można już uratować, jest na to już po prostu za późno. A dziecko to nie jest żadne rozwiązanie. Powinni się rozwieść żeby mogli zacząć wszystko od nowa z kimś innym. Obawiam się tylko że żona Ivana nie odpuści tak łatwo.
    Wiedziałam że wersja Malwiny jest zupełnie inna. Dobrze że chociaż Łukasz jej wierzy i jest przy niej.
    czekam na nexta
    pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń