niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział dziewiąty – „Tylko cisza jako zakończenie, jakbyśmy nigdy nie mieli szansy"

Aniela usiadła na fotelu i uniosła swój kieliszek z czerwonym winem. Na kanapie siedział serbski atakujący. Potrzebował pobyć w towarzystwie kogoś, kto go będzie w pełni rozumiał. Jego małżeństwo istniało już tylko na papierze, a pomysł żony z posiadaniem dziecka był kompletnie absurdalny. Nie chciał, aby jego potomek wychowywał się w rozbitej rodzinie. Wiedział, że stać go żeby swojemu dziecku dać to, co najlepsze i całą swoją miłość, ale musiał maleństwo mieć z kobietą, która nie będzie stawiała dobrej zabawy ponad macierzyństwo. A Zlejka uwielbiała się bawić. Nie była ona gotowa na dziecko, którego rzekomo tak bardzo pragnęła. Ivan i ona byli parą dobre kilka lat i przez ten cały czas poznali się prawie na wylot. Mężczyzna wiedział, że to nie jest czas i miejsce na posiadanie potomka. Jednak bardziej niż świadomość, że to nie czas i miejsce przerażał go fakt, że uzmysłowił sobie, że nie kocha swojej żony. Że ten związek jest dla niego bardziej przykrym obowiązkiem, który kompletnie nie daje mu szczęścia. Zlejka dopóki nie została panią Miljković rozumiała jego pasję, jaką była siatkówką i kibicowała mu. Jednak po ślubie coś się między nimi nie odwracalnie zmieniło.
- No to Ivan powiesz, o co chodzi? – spytała Aniela i upiła łyk czerwonej cieczy.
- Dużo tego – odpowiedział mężczyzna i usiadł wygodnie na kanapie.
- Mamy czas. Zosia śpi, więc możesz mówić – powiedziała blondynka i zachęciła go uśmiechem.
- Wiesz to dziwne, kiedy nagle uświadamiasz sobie, że osoba, którą znasz prawie dziesięć lat, z którą jesteś prawie tyle w związku nagle okazuje się zupełnie kimś innym.
- A może ty po prostu nie zauważałeś jej wad i zalet?
- Moja żona zmieniła się. Stała się strasznie zazdrosna, od kiedy wyszła za mnie. Potrafi zrobić awanturę o jedno spojrzenie, jakim obdarzę inną kobietę.
- Jesteście w nowym mieście. To normalne, że czuje się niepewnie. Na dodatek ciebie cały czas nie ma. Czuje się samotna. Może z nią porozmawiam? – spytała nieśmiało blondynka.
- Nie! – Ivan zareagował bardzo gwałtownie. Do tej pory słyszał w głowie głos żony, który obrażał fizjoterapeutkę i jej córeczkę. – To nie ma sensu. Ja i Zlejka przechodzimy do przeszłości. A ona za wszelką cenę stara się do tego nie dopuścić. Teraz wyskoczyła z chęcią posiadania dziecka. Kiedy ona kompletnie się nie nadaję na matkę! Jeszcze nie teraz – stwierdził Ivan.
- A skąd to wiesz?
- Dla niej liczą się tylko imprezy i dobra zabawa. Dziecko by ją ograniczyło.
- Ivan nie spisuj tego związku na straty. Możesz tego potem żałować. Bardzo mocno żałować. Jesteście razem jak mówisz prawie dziesięć lat. Dziesięć lat w czasie, których spędziliście wiele szczęśliwych chwil. Kochasz ją. I nie próbuj tego ukrywać. Kochasz i jestem pewna, że wiesz jak ratować wasze małżeństwo.
Blondynka sama nie wiedziała, czemu mu to mówi. Może, dlatego, że chciała zagłuszyć cichy krzyk serca, które biło szybciej zawsze, gdy on był obok niej. Serce krzyczało, że jest dla niej szansa skoro Ivan i Zlejka się rozstają. Aniela nie chciała nawet o tym słyszeć. Nie potrafiła tego zrozumieć, że ludzie tak nagle potrafią się rozstać, a ich miłość się ulatnia.
Od jej pocałunku z Ivanem ich stosunki uległy ochłodzeniu. Kobieta chętnie z nim rozmawiała, ale zawsze wtedy starała się utrzymać bezpieczny dystans. Nie chciała mieć wyrzutów sumienia, że to z jej powodu rozpada się związek. Nie zamierzała wdawać się w romans z żonatym mężczyzną, bo z góry wiedziała jak to się skończy. Obieca jej gruszki na wierzbie, a potem w potrzebie zostawi. Nauczkę jedną już miała. Drugiej nie chciała. Nie umiałaby drugi raz odbudować swojej wartości i posklejać swojego serca. Wstała i podeszła do szafki, z której wyciągnęła dwa ciepłe koce i podała je mężczyźnie.
- Prześpij się z tym Ivan. Jest już późno, więc nie ma sensu żebyś się włóczył sam po mieście – powiedziała i zostawiła go samego.
TYMCZASEM
W mieszkaniu Magdy i Łukasza atmosferę dało się ciąć nożem. Magdalena chodziła cały czas zła jak osa i każdy nie właściwy ruch czy gest albo słowo Łukasza w stronę Malwiny był dobrym pretekstem do awantury. W sumie młodsza panna Różycka wieczorami najchętniej wychodziła do swojej przyjaciółki. Miała dość ciągłych rozmów Łukasza, który namawiał ją żeby zaprosiła własną siostrę na ślub. Blondynka nie życzyła sobie jej w tym ważnym dla niej dniu i była nieugięta. Kiedy ona była u swojej przyjaciółki i kiedy to wieszała na niej najgorsze psy Łukasz i Malwina oglądali jakiś dziwny i nudny film w salonie. Para doskonale czuła się w swoim towarzystwie. Od momentu, kiedy Malwina wyznała prawdę Kadziewiczowi ten ze wszystkich sił próbował czegoś dowiedzieć się od Magdy, która uparcie milczała na ten temat i cały czas twierdziła, że to jej siostra jest tą złą, a nie ona.
- Łukasz nudny jest ten film – powiedziała blondynka i ziewnęła.
- Wiem. Nie wiem, za co dostał on Oskara – zaśmiał się środkowy i wyłączył telewizor.
- To, co siusiu, paciorek i spać? – spytała kobieta i zaśmiała się, a po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
- Kogo diabli niosą?
- Może to Magda zapomniała kluczy?
- Ona je zawsze ma. W tym związku to ja mam większą sklerozę! – odkrzyknął z przedpokoju Kadziewicz i otworzył drzwi, za którymi stał Michał Bąkiewicz. – A ty, czego tu? – spytał Kadziu, któremu wizyta przyjaciela popsuła humor.
- Wpadłem cię odwiedzić – powiedział Michał.
- O dwudziestej? No też sobie porę wybrałeś, ale wchodź do środka – Łukasz gestem ręki zaprosił przyjmującego do środka.
- Łuki i kto to?
- Bąkiewicz. Nudziło mu się w domu – powiedział mężczyzna i wszedł razem z Michałem do salonu, a ciało Magdy stało się napięte jak struna.
Wspomnienia dalej bolały, a Michał zraził ją do siebie na imprezie u Anieli. Nie rozumiał jej prostego gestu odmowy. Był zbyt nachalny, a Malwina dobrze wiedziała jak takie rzeczy się kończą. Nie zamierzała mieć powtórki z ‘rozrywki’. Jej psychika nie wytrzymałaby tego. Po gwałcie bardzo długo musiała radzić sobie sama. A rodzina nie pomagała jej w tym wszystkim.
- Wiecie, co? Ja pójdę się położę – powiedziała Malwina, która nie chciała przebywać w tym pomieszczeniu.
-Ale ja w sumie do ciebie przyjechałem – powiedział Michał.
-A niby, po co?
- Przeprosić. Zachowałem się jak kompletny kretyn na tej imprezie. Nie dziwię się, że się przestraszyłaś.
- Przeprosiny przyjęte, a teraz przepraszam, ale chcę stąd wyjść – powiedziała kobieta i starała się wyminąć Bąkiewicza, ale ten złapał ją za rękę.
- Może umówimy się na kawę.
- Nie – głos blondynki był ostry i stanowczy, a w jej oczach pojawiły się łzy strachu.
Nienawidziła nachalnych ludzi, którzy za wszelką cenę do czegoś dążyli i nigdy nie odpuszczali.
- Bąku zostaw ją. To nie jest kobieta dla ciebie – Kadziewicz prawie krzyknął na kolegę i wyjął z jego uścisku rękę Malwiny i pozwolił jej odejść.
- Czemu ona taka?
- Jak widać masz powód. To wszystko, po co wpadłeś? To wyjdź – powiedział Łuki, który był wyjątkowo zły na Bąkiewicza i jego prostackie zachowanie. 
***
Przepraszam i dziękuję, że dalej jesteście. 

7 komentarzy:

  1. Bąku to nie ma podejścia do kobiet ;D
    (tak, woli gimnazjalistki, pozdro Ula :D)
    Łukasz obrońca uciśnionych czuwał na posterunku :) Kochany on, że chce rozwiązać jako pierwszy z rodziny tą chorą sytuację.
    Aniela chyba by chciała coś z Ivanem, ale zdecydowanie nie w głowie jej rozbijanie małżeństw. Dobrze mu radziła i mądrze, ale chyba jednak sprawy nie da się tak załatwić niestety. Są ludzie i ludziska.
    Nie przepraszaj, tylko pisz :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwię się Magdzie, na prawdę. Ja, zaufałabym swojej siostrze, a nie facetowi, który jest dupkiem. W końcu rodzina to rodzina. Później może się okazać, że tyle lat żyło się w złych stosunkach,a prawda była na wyciągnięcie ręki. Dobrze, że jest Łukasz, jako jedyny nie ocenia ludzi po okładce :)
    Ivan faktycznie ma nie mały dylemat, jednak związek bez miłości jest bez sensu. Może to czas, kiedy powinien powiedzieć sobie dość?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ivan męczy się w swoim małżeństwie i widać, że chce coraz bardziej rozwodu. Może powinien jeszcze to przemyśleć, tak jak mówi Aniela.
    Bąku zachował się jak prostak. Przychodzi niby to przeprosić, ale nadal jest nachalny. A widać, że Malwina wręcz się go boi i wracają do niej wspomnienia z przed lat. Dobrze że nie była sama w mieszkaniu tylko razem z Łukaszem kiedy to Bąku postanowił złożyć jej wizytę.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie Ivan powinien sobie powiedzieć dość.

    Szkoda,że tak krótko,mam nadzieję,że będziesz dodawać częściej :).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ivan niech to przemyśli, ale sądzę, że on do odpowiednich wniosków już doszedł. Bąku przesadził i Magda też już przegina. Dobrze, że Matylda ma oparcie w Kadziewiczu.

    OdpowiedzUsuń
  6. W Anieli widzę dużo z siebie też kiedyś mimo ze serce rwało sie do jednego osobnika za wszelką cenę starałam się uratować jego związek który się sypał a przy tym cierpiałam jak głupia, ale cóż takie typy jak ja tak mają. Z doświadczenia wiem ze jak człowiek zaczyna zastanawiać sie czy jeszcze kocha tą najważniejsza dla siebie osobę to przestał ją kochać już dawno bo gdy jest miłość takie pytanie się nawet nie pojawia. Bąku toś mi krew zagotował, no co za wyczucie czasu, mógł darować sobie te przeprosiny. Nie dziwię sie Malwinie że tak zareagowała i że Łukasz również się uniósł. Szczerze ja na miejscu Kadziewicza to bym się jeszcze 2 razy zastanowiła czy stawać na ślubnym kobiercu z Magdą u boku

    OdpowiedzUsuń
  7. Siemka ;D Dopiero co tu dotarłam i przeczytałąm jak na razie tylko ten rozdział dziewiąty ale zaraz biorę się za nadrabianie reszty :) Jak do tej pory mogę powiedzieć, że piszesz bardzo fajnie i tak jasno, czytelnie xD Byłambym mega wdzięczna za info o kolejnym rozdziale czy coś :D
    Zapraszam też do mnie:
    http://gubiac-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń