Aniela
usiadła na fotelu i uniosła swój kieliszek z czerwonym winem. Na kanapie
siedział serbski atakujący. Potrzebował pobyć w towarzystwie kogoś, kto go
będzie w pełni rozumiał. Jego małżeństwo istniało już tylko na papierze, a
pomysł żony z posiadaniem dziecka był kompletnie absurdalny. Nie chciał, aby
jego potomek wychowywał się w rozbitej rodzinie. Wiedział, że stać go żeby
swojemu dziecku dać to, co najlepsze i całą swoją miłość, ale musiał maleństwo
mieć z kobietą, która nie będzie stawiała dobrej zabawy ponad macierzyństwo. A
Zlejka uwielbiała się bawić. Nie była ona gotowa na dziecko, którego rzekomo
tak bardzo pragnęła. Ivan i ona byli parą dobre kilka lat i przez ten cały czas
poznali się prawie na wylot. Mężczyzna wiedział, że to nie jest czas i miejsce
na posiadanie potomka. Jednak bardziej niż świadomość, że to nie czas i miejsce
przerażał go fakt, że uzmysłowił sobie, że nie kocha swojej żony. Że ten
związek jest dla niego bardziej przykrym obowiązkiem, który kompletnie nie daje
mu szczęścia. Zlejka dopóki nie została panią Miljković rozumiała jego pasję,
jaką była siatkówką i kibicowała mu. Jednak po ślubie coś się między nimi nie
odwracalnie zmieniło.
-
No to Ivan powiesz, o co chodzi? – spytała Aniela i upiła łyk czerwonej cieczy.
-
Dużo tego – odpowiedział mężczyzna i usiadł wygodnie na kanapie.
-
Mamy czas. Zosia śpi, więc możesz mówić – powiedziała blondynka i zachęciła go
uśmiechem.
-
Wiesz to dziwne, kiedy nagle uświadamiasz sobie, że osoba, którą znasz prawie
dziesięć lat, z którą jesteś prawie tyle w związku nagle okazuje się zupełnie
kimś innym.
-
A może ty po prostu nie zauważałeś jej wad i zalet?
-
Moja żona zmieniła się. Stała się strasznie zazdrosna, od kiedy wyszła za mnie.
Potrafi zrobić awanturę o jedno spojrzenie, jakim obdarzę inną kobietę.
-
Jesteście w nowym mieście. To normalne, że czuje się niepewnie. Na dodatek ciebie
cały czas nie ma. Czuje się samotna. Może z nią porozmawiam? – spytała
nieśmiało blondynka.
-
Nie! – Ivan zareagował bardzo gwałtownie. Do tej pory słyszał w głowie głos
żony, który obrażał fizjoterapeutkę i jej córeczkę. – To nie ma sensu. Ja i
Zlejka przechodzimy do przeszłości. A ona za wszelką cenę stara się do tego nie
dopuścić. Teraz wyskoczyła z chęcią posiadania dziecka. Kiedy ona kompletnie
się nie nadaję na matkę! Jeszcze nie teraz – stwierdził Ivan.
-
A skąd to wiesz?
-
Dla niej liczą się tylko imprezy i dobra zabawa. Dziecko by ją ograniczyło.
-
Ivan nie spisuj tego związku na straty. Możesz tego potem żałować. Bardzo mocno
żałować. Jesteście razem jak mówisz prawie dziesięć lat. Dziesięć lat w czasie,
których spędziliście wiele szczęśliwych chwil. Kochasz ją. I nie próbuj tego
ukrywać. Kochasz i jestem pewna, że wiesz jak ratować wasze małżeństwo.
Blondynka
sama nie wiedziała, czemu mu to mówi. Może, dlatego, że chciała zagłuszyć cichy
krzyk serca, które biło szybciej zawsze, gdy on był obok niej. Serce krzyczało,
że jest dla niej szansa skoro Ivan i Zlejka się rozstają. Aniela nie chciała
nawet o tym słyszeć. Nie potrafiła tego zrozumieć, że ludzie tak nagle potrafią
się rozstać, a ich miłość się ulatnia.
Od
jej pocałunku z Ivanem ich stosunki uległy ochłodzeniu. Kobieta chętnie z nim
rozmawiała, ale zawsze wtedy starała się utrzymać bezpieczny dystans. Nie
chciała mieć wyrzutów sumienia, że to z jej powodu rozpada się związek. Nie
zamierzała wdawać się w romans z żonatym mężczyzną, bo z góry wiedziała jak to
się skończy. Obieca jej gruszki na wierzbie, a potem w potrzebie zostawi.
Nauczkę jedną już miała. Drugiej nie chciała. Nie umiałaby drugi raz odbudować
swojej wartości i posklejać swojego serca. Wstała i podeszła do szafki, z
której wyciągnęła dwa ciepłe koce i podała je mężczyźnie.
-
Prześpij się z tym Ivan. Jest już późno, więc nie ma sensu żebyś się włóczył
sam po mieście – powiedziała i zostawiła go samego.
TYMCZASEM
W
mieszkaniu Magdy i Łukasza atmosferę dało się ciąć nożem. Magdalena chodziła
cały czas zła jak osa i każdy nie właściwy ruch czy gest albo słowo Łukasza w
stronę Malwiny był dobrym pretekstem do awantury. W sumie młodsza panna Różycka
wieczorami najchętniej wychodziła do swojej przyjaciółki. Miała dość ciągłych
rozmów Łukasza, który namawiał ją żeby zaprosiła własną siostrę na ślub.
Blondynka nie życzyła sobie jej w tym ważnym dla niej dniu i była nieugięta.
Kiedy ona była u swojej przyjaciółki i kiedy to wieszała na niej najgorsze psy
Łukasz i Malwina oglądali jakiś dziwny i nudny film w salonie. Para doskonale
czuła się w swoim towarzystwie. Od momentu, kiedy Malwina wyznała prawdę
Kadziewiczowi ten ze wszystkich sił próbował czegoś dowiedzieć się od Magdy,
która uparcie milczała na ten temat i cały czas twierdziła, że to jej siostra
jest tą złą, a nie ona.
-
Łukasz nudny jest ten film – powiedziała blondynka i ziewnęła.
-
Wiem. Nie wiem, za co dostał on Oskara – zaśmiał się środkowy i wyłączył
telewizor.
-
To, co siusiu, paciorek i spać? – spytała kobieta i zaśmiała się, a po chwili
usłyszała dzwonek do drzwi.
-
Kogo diabli niosą?
-
Może to Magda zapomniała kluczy?
-
Ona je zawsze ma. W tym związku to ja mam większą sklerozę! – odkrzyknął z
przedpokoju Kadziewicz i otworzył drzwi, za którymi stał Michał Bąkiewicz. – A ty,
czego tu? – spytał Kadziu, któremu wizyta przyjaciela popsuła humor.
-
Wpadłem cię odwiedzić – powiedział Michał.
-
O dwudziestej? No też sobie porę wybrałeś, ale wchodź do środka – Łukasz gestem
ręki zaprosił przyjmującego do środka.
-
Łuki i kto to?
-
Bąkiewicz. Nudziło mu się w domu – powiedział mężczyzna i wszedł razem z
Michałem do salonu, a ciało Magdy stało się napięte jak struna.
Wspomnienia
dalej bolały, a Michał zraził ją do siebie na imprezie u Anieli. Nie rozumiał
jej prostego gestu odmowy. Był zbyt nachalny, a Malwina dobrze wiedziała jak
takie rzeczy się kończą. Nie zamierzała mieć powtórki z ‘rozrywki’. Jej
psychika nie wytrzymałaby tego. Po gwałcie bardzo długo musiała radzić sobie
sama. A rodzina nie pomagała jej w tym wszystkim.
-
Wiecie, co? Ja pójdę się położę – powiedziała Malwina, która nie chciała
przebywać w tym pomieszczeniu.
-Ale
ja w sumie do ciebie przyjechałem – powiedział Michał.
-A
niby, po co?
-
Przeprosić. Zachowałem się jak kompletny kretyn na tej imprezie. Nie dziwię
się, że się przestraszyłaś.
-
Przeprosiny przyjęte, a teraz przepraszam, ale chcę stąd wyjść – powiedziała
kobieta i starała się wyminąć Bąkiewicza, ale ten złapał ją za rękę.
-
Może umówimy się na kawę.
-
Nie – głos blondynki był ostry i stanowczy, a w jej oczach pojawiły się łzy
strachu.
Nienawidziła
nachalnych ludzi, którzy za wszelką cenę do czegoś dążyli i nigdy nie
odpuszczali.
-
Bąku zostaw ją. To nie jest kobieta dla ciebie – Kadziewicz prawie krzyknął na
kolegę i wyjął z jego uścisku rękę Malwiny i pozwolił jej odejść.
-
Czemu ona taka?
-
Jak widać masz powód. To wszystko, po co wpadłeś? To wyjdź – powiedział Łuki,
który był wyjątkowo zły na Bąkiewicza i jego prostackie zachowanie.
***
Przepraszam i dziękuję, że dalej jesteście.
Bąku to nie ma podejścia do kobiet ;D
OdpowiedzUsuń(tak, woli gimnazjalistki, pozdro Ula :D)
Łukasz obrońca uciśnionych czuwał na posterunku :) Kochany on, że chce rozwiązać jako pierwszy z rodziny tą chorą sytuację.
Aniela chyba by chciała coś z Ivanem, ale zdecydowanie nie w głowie jej rozbijanie małżeństw. Dobrze mu radziła i mądrze, ale chyba jednak sprawy nie da się tak załatwić niestety. Są ludzie i ludziska.
Nie przepraszaj, tylko pisz :D
Pozdrawiam
Dziwię się Magdzie, na prawdę. Ja, zaufałabym swojej siostrze, a nie facetowi, który jest dupkiem. W końcu rodzina to rodzina. Później może się okazać, że tyle lat żyło się w złych stosunkach,a prawda była na wyciągnięcie ręki. Dobrze, że jest Łukasz, jako jedyny nie ocenia ludzi po okładce :)
OdpowiedzUsuńIvan faktycznie ma nie mały dylemat, jednak związek bez miłości jest bez sensu. Może to czas, kiedy powinien powiedzieć sobie dość?
Pozdrawiam :*
Ivan męczy się w swoim małżeństwie i widać, że chce coraz bardziej rozwodu. Może powinien jeszcze to przemyśleć, tak jak mówi Aniela.
OdpowiedzUsuńBąku zachował się jak prostak. Przychodzi niby to przeprosić, ale nadal jest nachalny. A widać, że Malwina wręcz się go boi i wracają do niej wspomnienia z przed lat. Dobrze że nie była sama w mieszkaniu tylko razem z Łukaszem kiedy to Bąku postanowił złożyć jej wizytę.
Pozdrawiam:*
Faktycznie Ivan powinien sobie powiedzieć dość.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że tak krótko,mam nadzieję,że będziesz dodawać częściej :).
Ivan niech to przemyśli, ale sądzę, że on do odpowiednich wniosków już doszedł. Bąku przesadził i Magda też już przegina. Dobrze, że Matylda ma oparcie w Kadziewiczu.
OdpowiedzUsuńW Anieli widzę dużo z siebie też kiedyś mimo ze serce rwało sie do jednego osobnika za wszelką cenę starałam się uratować jego związek który się sypał a przy tym cierpiałam jak głupia, ale cóż takie typy jak ja tak mają. Z doświadczenia wiem ze jak człowiek zaczyna zastanawiać sie czy jeszcze kocha tą najważniejsza dla siebie osobę to przestał ją kochać już dawno bo gdy jest miłość takie pytanie się nawet nie pojawia. Bąku toś mi krew zagotował, no co za wyczucie czasu, mógł darować sobie te przeprosiny. Nie dziwię sie Malwinie że tak zareagowała i że Łukasz również się uniósł. Szczerze ja na miejscu Kadziewicza to bym się jeszcze 2 razy zastanowiła czy stawać na ślubnym kobiercu z Magdą u boku
OdpowiedzUsuńSiemka ;D Dopiero co tu dotarłam i przeczytałąm jak na razie tylko ten rozdział dziewiąty ale zaraz biorę się za nadrabianie reszty :) Jak do tej pory mogę powiedzieć, że piszesz bardzo fajnie i tak jasno, czytelnie xD Byłambym mega wdzięczna za info o kolejnym rozdziale czy coś :D
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie:
http://gubiac-siebie.blogspot.com/