Uchylając ostrożnie drzwi do salonu Aniela z delikatnym uśmiechem na ustach przyglądała się śpiącemu Ivanowi. Kanapa mimo dość pokaźnych rozmiarów nie była wystarczająco duża, aby ponad dwumetrowy Miljković mógł się wygodnie ułożyć i wyspać. Nie mniej jednak blondynka i tak wiedziała, że w obecnej sytuacji było to lepsze rozwiązanie niż powrót Serba do domu gdzie zapewne doszłoby do kolejnej, ostrej awantury. Jego małżeństwo było podobno tylko fikcją, a Mielczarek i tak ciągle miała wyrzuty sumienia wywołane ich pocałunkiem. To nie powinno było się zdarzyć, ale z drugiej strony blondynka nie mogła się oprzeć urokowi, jaki towarzyszył osobie siatkarza. Była nim zauroczona i chociaż nie chciała się głośno do tego przyznać to z każdym kolejnym dniem Ivan zajmował coraz większe miejsce w jej sercu. I wydawać by się mogło, że nic w tym złego, w końcu rozwód Serba to już tylko formalność, ale ponad trzy lata temu Aniela obiecała sobie, że już nigdy nie zwiąże się z mężczyzną, który miał już na swoim koncie małżeństwo, nawet to najbardziej nieudane. Raz już się zawiodła na żonatym mężczyźnie. Zaufała mu, oddała swoje serce, a on brutalnie pogniótł je, zrzucił na podłogę i podeptał. Od tamtej pory przysięgła sobie, że nigdy więcej nie pozwoli, aby ktoś skrzywdził ją równie mocno.
- Dzień dobry – zaspany głos Miljkovićia wyrwał blondynkę z natłoku myśli. – Która godzina?
- Dzień dobry. Dochodzi ósma.
- Jasna cholera, spóźnię się na poranny trening.
Odrzucając w bok koc Serb usiadł na kanapie. W pośpiechu zaczął zakładać na siebie ciuchy, które poprzedniego wieczoru niedbale rzucił na podłogę. Przez te kilka sekund Aniela mogła dostrzec, że pod luźnymi podkoszulkami, które, na co dzień Ivan nosił, skrywało się idealnie wyrzeźbione ciało. Zawstydzona dziewczyna szybko odwróciła wzrok, jednak przelotny uśmiech Serba był adekwatny z tym, że musiał zauważyć wypieki na jej policzkach.
- Może cię podwiozę, co? Zosia już i tak wstała to pojedziemy we dwie.
- Nie będę ci sprawiał, kłopotu – nasuwając na siebie spodnie Miljković uśmiechnął się w stronę blondynki. – I tak mam wrażenie, że nadużyłem twojej gościnności.
- Jak uważasz, ale jeśli zmienisz zdanie, to…
Mielczarek nie było dane dokończyć, ponieważ Zosia wbiegając do salonu zadowolona podbiegła do Ivana i wyciągając do niego ręce dała znak, żeby ją przytulił. Widząc jak dwumetrowy, dobrze zbudowany mężczyzna ostrożnie tuli do siebie jej małą córeczkę serce Anieli o mało nie wyskoczyło z piersi. Zosia z taką ufnością wtulała się w silne ramiona Miljkovićia, że nie sposób było się nie rozczulić. Mała wychowywała się bez ojca, nigdy nie zaznała ojcowskiej miłości. Aniela mogła stawać na głowie, żeby tylko córeczce nic nie brakowało, ale miejsce w jej małym serduszku, które przeznaczone jest dla taty już zawsze miało być puste. Może, dlatego też dziewczynka tam bardzo garnęła się do zawodników częstochowskiej drużyny. Mielczarek spoglądała wtedy w ciemne tęczówki swojej córeczki i czuła się okropnie wiedząc, że jej miłość, chociaż wydawać by się mogła bezgraniczna, nie jest wystarczająca, aby zapełnić miejsce po ojcu… ojcu, który nawet nie wiedział jak ma na imię; ojcu, który całkowicie odciął się od nich, kiedy przestraszył się konsekwencji swojego postępowania; ojca tchórza, który wolał uciec niż wziąć na siebie odpowiedzialność.
- Mamusiu, a co wujek tu robi? Kiedy przyszedł?
- Wujek dzisiaj u nas nocował, skarbie – podchodząc bliżej blondynka odgarnęła z czoła dziewczynki niesforny loczek. – Ale już musi iść.
- Już? A dlaczego? Nawet się ze mną nie pobawił. Powiedz, mu żeby się ze mną pobawił. Wujku pobaw się ze mną.
Zdezorientowany Serb spojrzał na Mielczarek. Chociaż już kilka miesięcy przebywał w Polsce to jego zasób polskich słów zamykał się na niezbędnym minimum.
- Kochanie przecież wiesz, że wujek nie zna naszego języka. A teraz biegnij się przygotować to po śniadaniu pójdziemy na plac zabaw. Mam dzisiaj wolne.
Ostrożnie odstawiając na podłogę Zosię Ivan zaśmiał się serdecznie. Dziewczynka dając mu szybkiego całusa w policzek pobiegła do swojego pokoju.
- Może przynajmniej zjesz z nami śniadanie, co? Pewnie jesteś głodny.
- Zajdę na jakieś śniadanie po treningu. Aniela jeszcze raz dziękuje za wczoraj.
- Nie masz, za co Ivan, w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
Blondynka miała nadzieję, że jej słowa wypadły jak najbardziej wiarygodnie. Prawda była przecież zupełnie inna. Kobieta doskonale czuła się obok Serba, a jej serce zawsze biło szybciej, kiedy jego niezwykłe tęczówki wpatrywały się w nią. Już dawno przestał być dla niej przyjacielem, ale dla ich wspólnego dobra i dla dobra Zosi ich kontakty nie mogły w żaden sposób wejść na wyższy poziom.
- Tym bardziej dziękuje – mężczyzna nachylając się w jej kierunku chciał musnąć swoimi wargami jej policzek jednak Mielczarek gwałtownie uchyliła się. – O co chodzi?
- Ivan my nie powinniśmy.
- Nie rozumiem, Aniela.
- Ty masz żonę, ja mam dziecko. Nie powinniśmy tak bardzo się ze sobą spoufalać.
- Aniela, przecież to miał być tylko przyjacielski całus w policzek.
- A ten nasz pocałunek wtedy w kuchni też był tylko przyjacielskim całusem?
Na samo wspomnienie tego wydarzenia serce blondynki zabiło szybciej. Czuła się wtedy tak wspaniale, tak bezpiecznie, ale to nie mogło się już więcej razy powtórzyć. Milczenie Miljkovićia w tym momencie było niezwykle wymowne.
- Sam widzisz. To nas zgubi, chcesz tego?
- A jeśli tego chcę? – mężczyzna wyciągnął w jej stronę swoją dłoń jednak napotykając jej zrezygnowane spojrzenie cofnął gest.
- Ale ja nie chcę, Ivan. Ja już to raz przerabiałam i doskonale wiesz jak to się skończyło dla Zosi i dla mnie. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
- Nie możesz brać wszystkich mężczyzn tymi samymi kategoriami. Ja jestem inny, Aniela.
- On też tak mówił – na twarzy kobiety pojawił się gorzki uśmiech. – Dlatego też chciałabym cię prosić Ivan, żebyśmy przystopowali z naszą znajomością. Jesteśmy przyjaciółmi, nikim więcej, więc zapomnijmy o tym pocałunku.
- Myślisz, że tak się da.
- Tak trzeba Ivan. Nasze kontakty powinny ograniczać się jedynie do gestów czysto przyjacielskich, nic poza tym.
Serb z dezaprobatą pokręcił głową. Nic nie odpowiedział. Zgarniając z fotela swoją kurtkę szybkim tempem wyszedł z salonu, a po paru chwilach Aniela usłyszała mocne trzaśniecie drzwiami. Wiedziała, że go zraniła… ba, swoim postępowaniem zraniła samą siebie, ale musiała tak postąpić. To było jedne, sensowe rozwiązanie. Już raz posłuchała się serca i nie wyszła na tym najlepiej, teraz do głosu doszedł rozsądek… a nieme krzyki serca nie miały najmniejszych szans…
TYMCZASEM
Pogłaśniając muzykę w słuchawkach Malwina miała nadzieję, że zagłuszy w ten sposób krzyki dochodzące z pokoju obok. Nadaremnie. Odkąd z powrotem pojawiła się w życiu swojej młodszej siostry nie było dnia, żeby ta nie kłóciła się z Łukaszem. Magda potrafiła zrobić mu awanturę o błahostkę tylko, dlatego, że on tak bardzo obstawał za jej starszą siostrą. Lubił ją, a Malwina z każdym kolejnym dniem oraz bardziej lubiła i jego. Zakochała się. Chociaż broniła się przed tym, to jej serce miało większą siłę przebicia jak rozum. Swoją drogą to zabawne, że w momencie, gdy Magda zarzucała jej uwiedzenie Dawida myliła się, a teraz, kiedy Kadziewicz zarzekał się, że z Malwiną nic go nie łączy, to rzeczywistość była troszkę inna. Blondynka potrafiła rozmawiać z nim godzinami i żadne z nich się nie nudziło. Ponad to wyjawiła mu swój największy sekret, otworzyła przed nim swoją poranioną duszę, a on, jako jedyny nie potępił jej tylko po prostu przy niej był. Starsza Różycka wiedziała, że ta całą sytuacja była wręcz kuriozalna, dlatego postanowiła, że czas to jak najszybciej zakończyć. Musi się wyprowadzić z mieszkania siostry i pozwolić jej i jej narzeczonemu żyć własnym życiem.
Mocne trzaśnięcie drzwiami wejściowymi sprawiło, że Malwina aż podskoczyła przestraszona. Ściągając z uszu słuchawki odłożyła na bok mp4 i książkę, którą właśnie czytała. Wstając z miejsca miała wychodzić ze swojej sypialni, kiedy usłyszała ciche pukanie do drzwi.
- Proszę.
Nie musiała dwa razy powtarzać, już po kilku sekundach w progu jej pokoju pojawił się Łukasz.
- Masz może ochotę na jakiegoś drinka? Bo muszę się napić, a tak samemu to ciutnie alkoholizm.
- A wiesz, że z przyjemnością. Ja chyba też muszę napić się czegoś mocniejszego.
Na twarzy Kadziewicza pojawił się uśmiech. Otwierając szerzej drzwi przepuścił ją przodem i oboje udali się w stronę salonu.
- Znowu się pokłóciliście? – to raczej było stwierdzenie, niż pytanie. – I znowu przeze mnie.
- Nawet nie pozwalam ci myśleć, że to twoja wina – podając jej szklankę z drinkiem mężczyzna westchnął głośno. – Po prostu chyba razem z Magdą pośpieszyliśmy się z tą decyzją o ślubie. Nie znałem Magdy od tej strony. Czasem mam wrażenie, że w ogóle nie znam swojej narzeczonej.
Upijając łyk alkoholu kobieta uśmiechnęła się gorzko pod nosem.
- Ale Łukasz to tylko i wyłącznie moja wina. Nie wiem jak mogłam myśleć, że uda nam się naprawić nasze stosunki. Magda nie chcę mnie znać, więc tak też i będzie.
- Gdyby Magda, chociaż trochę była podobna do ciebie to wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej, a tymczasem ona jest twoim całkowitym zaprzeczeniem, wiesz? – odstawiając na stolik swoją szklankę Kadziewicz uśmiechnął się w stronę Malwiny. – Nigdy nie powiedziałbym, że jesteście siostrami.
- A jednak, ale nie zamierzam już więcej niszczyć waszego związku. Wyprowadzam się. W następnym tygodniu jestem umówiona na obejrzenie kilku mieszkań.
- Ty chyba żartujesz? – uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na jego ustach teraz ulotnił się gdzieś daleko. – Malwina ty nie możesz się wyprowadzić.
- Muszę, Łukasz. Tak będzie najlepiej – wypijając do końca swojego drinka dziewczyna odstawiła pustą szklankę. – Wszystkim wyjdzie to na dobre.
- Malwina ty nie możesz się wyprowadzić – podchodząc bliżej niej chłopak uważne jej się przyglądał. – Nie możesz mnie zostawić samego. Z kim ja będę oglądał jakieś kiczowate filmy? Z kim będę wracał po pracy? Z kim będę gotował?
Śmiejąc się radośnie blondynka delikatnie pokręciła głową. Sama nie wiedziała, w którym momencie jej drobne dłonie objęły jego szyję. To było silniejsze od niej. Myślała, że Kadziewicz się od niej odsunie, jednak ten odwzajemniając jej gest przysunął jej bliżej siebie. W momencie, gdy jego ciepłe, silne ramiona objęły ją w pasie Malwina czuła się tak dobrze, jak jeszcze nigdy wcześniej. W ciasnych objęciach Łukasza wydawała się być tak bezpieczna i szczęśliwa. Przymrużając powieki napawała się zapachem jego ulubionych perfum. Po raz pierwszy od dawna nie czuła się skrępowana ani niepewna. Nie bała się go, wręcz przeciwnie potrzebowała jego bliskości, a cichy szept nad uchem sprawiał, że wariowała:
- Nie zostawisz mnie, prawda? Zostaniesz ze mną…
***
Jesteśmy na Pokochać-Znowu, jesteśmy i tu ;)
Uwielbiam Kadziewicza :) Fakt, że jako jedyny nie potępił siostry swojej narzeczonej sprawia, że uwielbiam go jeszcze bardziej... :) Magda nie zasługuje na niego,a już na pewno nie zasługuje na to,aby jej siostra ubiegała się o jej przebaczenie... Może i faktycznie Aniela zachowała się zbyt emocjonalnie,ale już raz przez to przechodziła.. Ivan powinien jej udowodnić, że myśli o niej poważnie, wtedy na pewno zmieni swoje nastawienie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
No to chyba sprawy trochę zaczynają się komplikować. Ivan chce aby jego znajomość z Anielą wyszła po za granicę przyjaźni, jednak ona się boi, że znów popełni ten sam błąd co kilka lat temu. Może nie potrzebnie, gdyż Ivan wydaje się wiedzieć czego tak na prawdę chce?
OdpowiedzUsuńA Kadziewicz? Jak tak dalej pójdzie to z jego ślubu z Magdą wyjdą nici. Magda sama zaczyna pchać go w ramiona Malwiny, poprzez wieczne kłótnie i pretensje. A później będzie mieć pretensje do siostry, bo ją będzie najprościej obwiniać. Sama powinna zastanowić się nad swoim zachowaniem.
Pozdrawiam:*
Kadziu to jak najszybciej powinien zerwać z Magdą przecież słowami "Nie możesz mnie zostawić samego. Z kim ja będę oglądał jakieś kiczowate filmy? Z kim będę wracał po pracy? Z kim będę gotował?" pokazał tylko kto tak naprawdę w jego życiu jest ważny Malwina czy Magda. Wiem że sytuacja tej dwójki łatwa nie jest, ale nie jest nie do rozwiązania. Z resztą u Anieli i Ivana też kolorowo nie jest. Dziewczyna boi się że znów zostanie potraktowana tak jak przed laty, wiadomo obawy będą zawsze ale puki nie spróbuje to się nie dowie. Ivan też swoim zachowaniem pokazuje że wcale nie chce żeby łączyła ich tylko przyjaźń i znając jego to nie odpuści tak łatwo
OdpowiedzUsuńKadziu chyba źle wybrał partnerkę życiowaą. Łukasz to nie ta siostra!!!
OdpowiedzUsuńJeszcze ma czas na podjęcie właściwej decyzji.
Podobnie jak Ivan zresztą. Ludzie się rozstają...
Ooo to się nam trochę komplikuje! Ivan- bardzo by chciał żeby Aniela była mu bliska tak jak kobiecie mężczyzna :) zależy mu na niej i teraz przyjaźń mu nie wystarcza, chciałby spróbować, ale Aniela się boi- zresztą jej obawy są uzasadnione jak najbardziej, kiedyś już cierpiała i nie chcę żeby nastąpiła powtórka z rozrywki. Jakoś nie wierzę w to żeby Ivan potrafią ją skrzywdzić :) Ach Kadziu znalazłeś się między młotem a kowadłem. Magda to ta jedyna? jesteś przekonany? póki co niezłe piekiełko się wytworzyło...nie jestem przekonana co do ich świetlanej przyszłości!
OdpowiedzUsuńNa sam początek zaczarowałyście mnie piosenką :)
OdpowiedzUsuńIvan, duży chłopiec, potrzebuje prawdziwiej kruchej kobiety u boku, żeby mógł poczuć się szczęśliwy i potrzebny ;)
Rozumiem Anielę, jej uprzedzenia. Tym bardziej, że już w jakiś sposób Miljikowić wlazł do jej serca ;) Jednak ma żonę, a coś nowego można zaczynać na czystym gruncie. Najpierw załatwić inne sprawy.
Łukasz, Łukasz ;) Ta chwila wyszła tak magicznie. Malwina mogła poczuć się potrzebna i ważna dla niego. Pozwoliła zobaczyć Magdę w innym obliczu. Chyba z tej mąki będzie chleb ;)
Pozdrawiam