wtorek, 1 października 2013

Rozdział dwunasty - "Nie dbam o to co mówią, zakochałam się w Tobie"



Opierając się plecami o maskę samochodu Ivan, co chwila nerwowo zerkał na wejście do bloku, w którym mieszkała Aniela. Tęsknił za nią. Przez ostatnie trzy tygodnie starał się spełnić jej prośbę odnośnie nie kontaktowania się ze sobą. Ponad dwadzieścia dni ograniczył ich relacje wyłącznie do spraw zawodowych, jednak za każdym razem, gdy widział jej śliczną buzię pozbawioną uśmiechu miał ochotę porwać ją w swoje ramiona i już nigdy więcej stamtąd nie wypuszczać. Kochał ją, naprawdę ją kochał. Blondynka była kobietą, z którą chciał spędzić resztę swojego życia: sympatyczna, inteligentna, piękna - była urzeczywistnieniem jego najskrytszych marzeń. Gdyby tylko kilkanaście miesięcy wcześniej wiedział, ze los postawi na jego drodze Mielczarek, zapewne nigdy nie wyskoczyłby z propozycją ślubu z Zeljką. Brunetka bez zwątpienia byłą piękną kobietą, ale to nie tego szukał Miljković. Zeljka ze swoją chorobliwą zazdrością i ciągłymi podejrzeniami nie mogła w żaden sposób konkurować z uroczą pani fizjoterapeutką. Aniela była idealna, dlatego też Serb coraz częściej żałował, że nie chciała dać im żadnej szansy. Z początku potulnie próbował przyjąć jej punkt widzenia: ona miała małą córeczkę, on miał żonę. Oboje byli odpowiedzialni za inne osoby, do których mieli pewnego rodzaju zobowiązania, ale na miłość boską on ją kochał! Musiał przynajmniej spróbować o nią zawalczyć, w przeciwnym razie nigdy by tego sobie nie darował.
 Wzdychając głośno siatkarz nawet na chwilę nie spuszczał wzroku z wejścia do klatki. W końcu Mielczarek musiała wyjść do pracy.
 No gdzie ona jest?
 A może chcąc zaprowadzić małą Zosię do dziadków wyszła z domu wcześniej? Może się wyprowadziła? A może ojciec Zośki wreszcie postanowił wziąć na siebie odpowiedzialność i zamiast małego mieszkania w starym bloku, zaoferował swojemu dziecku i jego matce mieszkanie w jakimś dużo lepszym miejscu?
 Ivan, opanuj się!
 Wariował. Tęsknota za Anielą najwidoczniej przysłaniała mu już racjonalne myślenie. Przez cały czas trwania swojego małżeństwa nigdy nie czuł nic podobnego do Zeljki. Nigdy nie tęsknił za nią tak bardzo, chociaż przecież i oni wielokrotnie musieli się rozstawać na dość długi okres czasu. Gdyby tylko blondynka czuła podobnie, wtedy Miljković nie zwlekałaby ani sekundy dłużej i od razu składałby papieru rozwodowe. Nie chciał spędzić ze swoją obecną żoną resztę swojego życia, dlatego nawet gdyby pomiędzy nim, a Mielczarek miałoby nic nie wyjść to on i tak zakończy tę farsę, jaką od jakiegoś czasu było ich małżeństwo. To już przeszłość, był o tym przekonany.
 - Aniela! – widząc drobną sylwetkę dziewczyny wychodzącej z klatki Serb uśmiechnął się delikatnie pod nosem
 Mała dziewczynka z burzą brązowych loków na główce śmiejąc się radośnie sprawnym ruchem uwolniła się ze szczelnego uścisku dłonie swojej matki i niemal natychmiast znalazła się przy Ivanie. Mężczyzna odwzajemniając gest wziął ją na ręce i już po chwili poczuł jak drobne dłonie dziewczynki oplatają jego szyje.
 - Ivan? – podchodząc do niego Mielczarek uważnie na niego spojrzała. – A co ty tu robisz?
 - Musimy porozmawiać, Aniela.
 - My nic nie musimy– wzdychając głośno dziewczyna chciała wziąć córeczkę, jednak ta widząc gest matki mocniej wtuliła się w postawne ciało siatkarza. – Ostatnio powiedzieliśmy sobie już wszystko, prawda?
 - Od tego czasu dużo się zmieniło.
 - Niby, co takiego? Wymazałeś fakt, że jesteś żonaty ze swojego życiorysu? – jej smutny ton głosu sprawił, że Serb poczuł nieprzyjemne ukucie w okolicach serca.
 - Nie, jeszcze nie.
 Tak bardzo chciał jej powiedzieć ile dla niego znaczy, ile jest dla niego warta, ale z drugiej strony bał się, że jego odważne wyznanie może zrazić blondynkę.
 - Więc chyba jednak nie mamy, o czym rozmawiać.
 - Aniela, a my?
 - Ivan, jacy my?! – na siłę biorąc od niego córeczkę Mielczarek ewidentnie unikała jego wzroku. – A teraz się spieszę, muszę odprowadzić Zośkę do swoich rodziców.
 - Podwiozę was tylko proszę cię o pięć minut rozmowy – jakby na potwierdzenie swoich słów atakujący otworzył tylnie drzwi swojego samochodu.
 - Ivan, myślę, że…
 - Aniela, proszę.
 Blondynka przez chwilę zastanawiała się nad reakcją, jednak po chwili każąc Zosi cierpliwie na nią poczekać posadziła ją na tylnie siedzenie, po czym zamknęła ze sobą drzwi.
 - Słucham cię, masz pięć minut.
 Była taka piękna. Jej duże, smutne tęczówki wydawały się dla niego jeszcze piękniejsze niż zazwyczaj. Kosmyki długich blond włosów opadały leniwymi kaskadami na ramiona, a usta pociągnięte jedynie błyszczykiem kusiły go jak nigdy wcześniej.
 Jeszcze przed chwilą miał jej tyle do powiedzenia, a teraz, kiedy stała tak bezradna, krucha i delikatna chciał tylko dać jej szczęście, na które bez zwątpienia zasługiwała.
 - No słucham? Czas ucieka.
 Musiał coś zrobić, ale zamiast tłumaczyć jej swoje uczucia postanowił jej je pokazać. Mocniej przyciągając ją do siebie ujął jej drobną twarz w swoje duże, silne dłonie i przywarł swoimi ustami do jej wilgotnych warg. Z początku dziewczyna opierała się tego rodzaju pieszczocie. Kładąc ręce na jego torsie próbowała wyrwać się z jego żelaznego uścisku jednak po kilku sekundach poddała się i zachłannie odwzajemniła pocałunek…

TYMCZASEM
 Nerwowo oglądając się za siebie Malwina z dezaprobatą lekko pokręciła głową. Wariowała. Od kilku dni miała nieodzowne wrażenie, że jest przez kogoś obserwowana.  Czuła jak jakiś „cień” szedł za nią za każdym razem, gdy wychodziła z domu do pracy, a potem, kiedy z niej wracała. Kiedy o wszystkim powiedziała Łukaszowie, mężczyzna próbował ją uspokoić i jego słowa przyniosły chwilowe uśpienie czujności, jednak kwiaty, które od dwóch dni znajdywała pod wycieraczką ich wspólnego mieszkania brutalnie sprowadziły ją na ziemie. „ Dla mojej Malwiny.” – nie było, więc mowy, żeby duże bukiety krwistoczerwonych róż były dla Magdy. Od jakiegoś czasu starsza Różyczka po skończonej pracy starała się wracać z Łukaszem, jednak jak na złość on dzisiaj nie najlepiej się czuł i opuścił popołudniowy trening, a z kolei ona miała mnóstwo papierkowej roboty i musiała zostać po godzinach. Kiedy wracała było już ciemno, a paskudna pogoda zniechęcała do nocnych przechadzek po Częstochowie. Co chwila się oglądając za siebie dziewczyna starała się uspokoić skołatane nerwy, jednak przeczucie, że jest śledzona nie dawało jej spokoju. Kiedy w jej torebce zadzwonił telefon jej serce mało nie wyskoczyło z piersi. Nerwowo przeszukując torbę wzięła kilka głębokich wdechów. Widząc na wyświetlaczu „ Łukasz dzwoni ” mimowolnie poczuła się pewniej. Naciskając zieloną słuchawkę przystawiła aparat do ucha, a już po chwili usłyszała jego roześmiany głos.
 - No cześć, Blondi. Gdzie jesteś?
 Uśmiechając się pod nosem Malwina lekko przymrużyła powieki. Nawet nie wiedziała, w którym momencie ona i Kadziewicz zaczęli być dla siebie kimś więcej niż tylko przyszłą szwagierką czy przyszłym szwagrem. Dziewczyna nie wiedziała jak dokładnie ma nazwać uczucia, którymi darzy przyszłego męża swojej młodszej siostry, ale tak bardzo się bała, że była w stanie go pokochać. Siatkarz był przy niej, kiedy dwie bliskie jej osoby: matka i siostra, postanowiły dołożyć wszelkich starań, aby uprzykrzyć jej życie; był dla niej oparciem. Mogła z nim porozmawiać, pożartować czy czasem nawet pomilczeć, a i tak miała nadzieję, że ten błogi stan będzie się utrzymywał jak najdłużej.
 - No hej. Za niedługo będę już w domu.
 - Może wyjdę po ciebie, co? Jest ciemno.
 - Oj Łukasz jestem już dużą dziewczynką – blondynka za wszelką cenę starała się nadać swojemu głosowi luźny głos, chociaż dźwięk ciężkich kroków tuż za nią wcale jej tego nie ułatwiały. – Wchodzę już w bramę. Zaraz będę w domu.
 - Malwina, na pewno? Coś się dzieję, słyszę po twoim głosie, że coś jest nie tak.
 - Wszystko jest w porządku – instynktownie dziewczyna przyśpieszyła kroku, podobnie jak osobnik, który szedł tuż za nią. – Łukasz, ja…
 Nie dokończyła zdanie słysząc jak ktoś za nią woła ją po imieniu. Słysząc jego szorstki głos blondynka od razu go poznała. Telefon wypadł jej z dłoni, a ona sama stanęła jak sparaliżowana. Wiedziała, że powinna była uciekać, ale nagle poczuła jakby jej nogi utkwiły w cemencie.
 - No witaj, Skarbie – jego szorstka dłoń zacisnęła się na jej drobnym nadgarstkiem. – Wróciłaś do mnie.
 Jego dotyk nadal parzył delikatną skórę jej dłoni. Kiedy przywarł ją swoim ciałem do bramy miała wrażenie, ze się dusi.
 - No, co nic nie mówisz, nie cieszysz się, że mnie znowu widzisz?
 Dawid patrzył na nią a na jego ustach gościł kpiący uśmieszek, taki sam jak wtedy, gdy ją gwałcił. Bolesne wspomnienia wróciły ze zdwojoną siłą.
 - Nie tęskniłaś za mną? Za moim dotykiem? – przybliżył się do niej tak, że czuła jego oddech na swoim policzku. – Bo ja tęskniłem za twoimi ustami, dłońmi, piersiami – jego ręce zaczęły jeździć pod jej ciele, wędrując pod zamszowy żakiet. – Moja Malwinka.
 Próbowała krzyknąć, ale krzyk uwiązł jej w gardle. Chciała go odepchnąć od siebie, ale mężczyzna zorientował się, co jest grane i szybko zamknął jej nadgarstki w swoim żelaznym uścisku.
 - Puszczaj mnie –blodnynka próbowała być stanowcza, ale jej głos niezwykle się łamał. – Dawid, do jasnej cholery zostaw!
 Ale on był głuchy na jej płaczliwe prośby. Bez żadnego zażenowania zaczął dopierać się do niej, wiedząc, ze w ciemnej bramie nikt ich nie dostrzeże, a pogoda dawała pewność, że nikt nie będzie tędy przechodził.
 - No nie mów, że tego nie chcesz, Malwinka – jedną, dużą dłonią sprawnie wykręcił jej ręce do tyłu tak, że nie mogła się uwolnić, a drugą zaczął majstrować przy rozporku jej spodni. – Przecież wiem, ze wtedy też mnie chciałaś, odkąd Magda poznała nas ze sobą miałaś na mnie ochotę, tak samo wielką jak ja na ciebie.
 - Proszę, nie – był dla niej za silny, nią miała najmniejszych szans.
 Czując jak jego dłoń „wpycha” się pod spodnie i drażni delikatny materiał koronkowych fig, dziewczyna wstrzymała oddech. Przygryzła wargę i zamykając powieki czekała na najgorsze. I wtedy uścisk jego dłoni zelżał. Niepewnie otworzyła oczy i zobaczyła jak wysoki szatyn szarpał sie z Dawidem obrzucając go całą wiązanką obelg.
 - Łukasz.
 - Uciekaj do domu, już! – Kadziewicz krzyknął okładając mężczyznę kolejnymi porcjami ciosów.
 W pośpiechu poprawiając spodnie dziewczyna pobiegła do klatki. Łzy zamazywał jej widziany obraz, nogi odmawiały posłuszeństwa, ale mimo wszystko biegła. Zamykając za sobą drzwi mieszkania odważyła się wziąć głęboki wdech. Nie wiedziała ile czasu stała przyciśnięta plecami do drzwi, dopiero głośne pukanie i głos Łukasza sprowadził ją na ziemie. Otwierając mu, niemal natychmiast zatonęła w jego bezpiecznych ramionach.
 - Nic ci nie zrobił? – czując jak jego dłonie głaszczą ją po głowie dziewczyna zaprzeczyła.
 Spojrzała na niego i wtedy dostrzegła wąską strużkę krwi płynącą od łuku brwiowego, przez policzek ku brodzie.
 - Łukasz jesteś ranny?
 - Nie ważne. Boże jak zobaczyłem, że ten sukrwysyn się do ciebie dobiera, myślałem, ze go zabije, ale mi uciekł. Tak się o ciebie bałem, Malwina.
 Nie wiedziała, co ma powiedzieć, ale wtedy poczuła ciepłe wargi Kadziewicza wbijają się w jej. Na początku była niezwykle zaskoczona, jednak po chwili z zachłannością oddała pocałunek. Oboje wiedzieli, ze w każdej chwili mogła wrócić Magda, ale nie przeszkadzało im to. Po raz pierwszy smakowali swoich ust i oboje pragnęli, aby ta chwila trwała wieczność.


***
Tak jak obiecałyśmy jesteśmy wcześniej :) 

7 komentarzy:

  1. Ivan bierze się do roboty?? Tylko, że kurde nie podoba mi się, że jescze nie porozmawiał z Zeljiką. Powinien najpierw rozwiązać sprawę z żoną, a potem starać się o Anielę!
    Ten cały Dawid to jakiś znoczuch-popapraniec i niech Malwina idzie na policję! Niec by go chociaż postraszyła, bo taki rozochocony idiota może narobić problemów Łukaszowi!
    No i wreszcie między nimi do czegoś dochodzi i teraz trzeba będzie to uśiwadomić Magdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mogłabym czytać,czytać i czytać :) Zdecydowanie odcinek do którego będę wracać,i to kilka razy :) Obie pary nie mają łatwo,chociaż zastanawiam się, która ma gorzej. Malwina może dziękować tylko Bogu,że Łukasz znalazł się we właściwym miejscu,i we właściwym czasie. Myślę,że ten pocałunek mógł wyniknąć z tego,że oboje byli oszołomieni, jednak widać,i czuć,że między nimi dzieje się coś wspaniałego :) Głupia ta jej siostra, ja nie wyobrażam sobie zostawić moich sióstr samych sobie,tym bardziej,jeżeli chodzi o jakiegoś faceta... Mam nadzieję,że Aniela tym razem nie ucieknie,bo Ivan bez wątpienia nie zrobi jej krzywdy :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ivan niech wreszcie się rozwiedzie, bo czym dłużej zwleka, tym będzie trudniej.
    Nie myślałam, że Malwina jeszcze kiedykolwiek spotka tego Dawida. Dobrze że w porę pojawił się Łukasz. Mam tylko nadzieję, że Magda ich nie przyłapie na pocałunku, bo jeśli tak by się stało to obydwoje będą mieć jeszcze większe piekło.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ivan zabierający się do działania w takim stylu to mi się podoba. Podobają mi się faceci stawiający na swoim. Oczywiście ci pokroju Ivana nie Dawida, z resztą na pewno wiecie o co mi chodzi. Aniela nie zapomni tego pocałunku, ale jestem zdania że Ivan powinien jak najszybciej porozmawiać z żoną bo przecież i tak już nie widzi przyszłości dla ich małżeństwa. Kadziu bohater, to Kadziu którego ja lubię najbardziej. Dobrze że zainteresował sie gdzie Malwina i dzięki temu telefonowi wiedział gdzie jej szukać i mógł ja uratować. Ciekawi mnie to ile będą ukrywać to przed Magdą i czy Malwina w ogóle będzie chciała ciągnąć tą relację bo o to że Łukasz będzie chciał to jestem pewna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że Ivan się w końcu rozwiedzie i nie będzie robił Anieli złudnych nadziei. Niech będą w końcu szczęśliwi. Jak dobrze, że Kadziu zdążył w samą porę. Dzięki niemu Malwina jest cała i zdrowa.
    Pozdrawiam;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam wszystko wczoraj w nocy i pokochałam to opowiadanie. W sumie nigdzie dotąd nie czytałam tak ciekawego połączenia. W dodatku połączenia, które uwielbiam, bo zarówno Ivana jak i Kadzia kocham za to co zdziałali. Co do dziewczyn... Aniela jest bardzo silną kobietą i z pomocą bliski radzi sobie z każdym problemem. Widać też, że jest kobietą osamotnioną i potrzebuje mężczyzny, ale boi się zaufać. Tym bardziej takiemu Ivanowi, który jednak ma jeszcze żonę co prawda tylko na papierze, ale jakaś jest. Za to Malwina bardzo przypomina mi mnie. Nie pokazująca emocji na zewnątrz i przy innych ludziach,a gdy jest sama po prostu daje upust swoim emocjom. Jest też chyba takim workiem w jej rodzinie. Co komuś nie wyjdzie to matka i siostra obrzucają ją wyzwiskami, i tym, że jest czarną owcą. Na prawdę nie dziwie się, że Łukasz z nie wytrzymuje z Magdą, bo ja już dawno bym chyba wykitowała, albo udusiła taką osobę jak ona jakbym dzieliła z takim kimś życie i planowała ślub. Teraz tylko pytanie co zrobią z tym pocałunkiem i czy młodsza Różycka się dowie. Czekam na więcej i mam nadzieję, że coś niedługo tu wstawicie :))

    OdpowiedzUsuń